Gość 22.01.2011 16:06
Szczęść Boże.
Mam poważny problem. Podczas ostatniej spowiedzi nie uzyskałam rozgrzeszenia ze względu na mój romans z żonatym mężczyzną. Spotykamy się od ponad roku, ale do współżycia nie doszło. Bardzo się kochamy i nie wyobrażamy sobie rozstania. Dlatego nie potrafiłam podczas spowiedzi obiecać, że zakończę tą znajomość. Wiem, że nie jestem w stanie tego zrobić, więc moja deklaracja byłaby nieszczera. Z drugiej jednak strony, bardzo chciałabym poprawić się w innych kwestiach, zwalczyć w sobie pozostałe słabości. Uzyskane rozgrzeszenie bardzo by mi pomogło. W zaistniałej sytuacji, jest mi naprawdę trudno. Czuję obciążenie spowodowane nie tylko romansem, ale i innymi słabościami, z którymi sobie nie radzę. Czy naprawdę nie mogę uzyskać rozgrzeszenia dopóki nie zdecyduję się na zakończenie tego związku? Czy jeżeli założymy sobie, że nie dojdzie między nami do współżycia, ta znajomość nadal będzie tak bardzo obciążająca? Nie wiem już, co mam myśleć. Tym bardziej, że mężczyzna z którym się spotykam uzyskał rozgrzeszenie, chociaż podczas spowiedzi szczerze przedstawił sytuację i powiedział, że nie jest w stanie zrezygnować z tego związku.
Skoro spowiednik zdecydował jak zdecydował, to zrób jak każe. Ewentualnie o rozgrzeszenie możesz prosić kolejnego spowiednika wyznając, ze wcześniej Ci go odmówiono.
Zdaniem odpowiadającego Twoja sytuacja faktycznie jest dwuznaczna, Nie chcesz zrezygnować z rozbijania małżeństwa. To chyba poważna sprawa, nieprawdaż? A rozgrzeszenie fragmentaryczne nie wchodzi w grę...
Pamiętaj o jeszcze jednym: zawsze, nawet kiedy nie możesz uzyskać rozgrzeszenia, możesz zwracać się do Boga o pomoc. On Ci pewnie pomoże w tamtych sprawach, a i w tej pozwoli Ci dojrzeć...
J.