Gość 15.01.2011 16:41
Jestem ponad 30 lat po ślubie. Moje małżeństwo nie jest udane. Mąż znęca się nade mną psychicznie. O byle co robi awantury, wyzywa mnie. Wytrzymałam tyle lat , bo przecież złożyłam przysięgę przed ołtarzem. Mam za to nerwicę i depresję. Teraz zaczynam się zastanawiać, czy moje małżeństwo jest ważne . Nie jestem przekonana, czy mój przyszły mąż poszedł do spowiedzi przed sakramentem małżeństwa. Czuje się oszukana, bo myślałam że wychodzę za mąż za praktykującego katolika , a tymczasem on nie chodzi do kościoła , ani do spowiedzi , wręcz wyśmiewa się z tych , którzy demonstrują swoją wiarę w Boga.Zaczęłam już myśleć o rozwodzie kościelnym , bo boję się , ze ja już dłużej nie wytrzymam tego domowego piekła. Czy to, o czym napisałam , może być powodem , dla którego mogłabym starać się o taki rozwód ?
W Kościele katolickim nie ma rozwodu, jest stwierdzenie nieważności małżeństwa, czyli ze go faktycznie nigdy nie było...
Małżeństwa nigdy nie było, gdy w chwili jego zawierania istniał jakiś powód, dla którego nie można go było ważnie zawrzeć. W tym co Pani pisze nic takiego nie widać. Ale nie znaczy, ze powodu nie ma. Najlepiej byłoby, gdyby Pani porozmawiała o swoim małżeństwie z jakimś kapłanem. Wcześniej warto byłoby wiedzieć, na co w takiej rozmowie zwrócić uwagę. Na stronie Opoki jest podręcznik prawa małżeńskiego . Warto zajrzeć do rozdziału IV i przede wszystkim, koniecznie, do V.
Proszę też pamiętać, ze Kościół dopuszcza separację. Jeśli ciężar życie pod jednym dachem z małżonkiem wydaje się nie do udźwignięcia z powodu znęcania się męża nad panią, warto i taką możliwość rozważyć.
J.