Gość 28.12.2010 00:30
Dlaczego Bóg, który kocha wszystkich ludzi dopuszcza cierpienie, którego człowiek nie jest w stanie znieść? Nie rozumiem jak można kogoś kochać i pozwalać, żeby ten ktoś skręcał się z bólu tym bardziej, że Bóg ma wszelką władzę na niebie i na ziemi. Skoro tak to może oddalić cierpienie.
Wiem, że czasami człowiek cierpi na własne życzenie - nie takie cierpienie mam na myśli.
Pytanie dotyczące księgi Hioba: Dlaczego Bóg dopuścił na Hioba tak strasznie cierpienia? Po to, żeby wygrać zakład z Lucyferem?
Najważniejsze pytanie: a co to znaczy, ze człowiek nie potrafi cierpienia znieść? Chyba parę lat temu ktoś w tym serwisie napisał o przeżywaniu swojego cierpienia. Że stało się ono jego bez mała radością, że dzięki niemu odkrył Boga. W podobnej jak on (czy ona, nie pamiętam) sytuacji znajduje się pewnie więcej ludzi. O będą tacy, którzy trochę ponarzekają, a będą i tacy, którzy przeżywając dokładnie to samo będą krzyczeć, ze już nie mogą, że nie chcę i za jakie grzechy tak cierpią. Co wiec znaczy "ponad siły człowieka"? Obawiam się, że powyżej pewnego stopnia bólu nikt nie ma siły. Ale też nie ma wyjścia....
Dlaczego Bóg dopuszcza cierpienie? Przede wszystkim proszę zauważyć, że tak naprawdę nie wiemy, przed iloma nieszczęściami i jak wielkim cierpieniem Bóg nas jednak uratował. No bo co by było, gdyby teraz np. żyły na ziemi mięsożerne dinozaury i człowiek ciągle musiał się bać, ze coś go pożre? Albo gdyby to były wielkie jak trzy samochody pająki? Mamy się stosunkowo dobrze. Naprawdę...
Więc dlaczego? Różnie to być może. Cierpienie czasem leczy jakieś inne, niewidoczne zranienia. Np. skłania do nawrócenia. Czasem jest - jak u Hioba - próbą. Nie, Bogu próba nie jest potrzebna. Ale człowiekowi czasem tak. "Dla Ciebie zrobię wszystko" woła niejeden, ale gdy przychodzi małe cierpienie, już to Alleluja znika i pojawiają się pretensje. A czasem - i to chyba najlepsze tłumaczenie - chodzi po prostu o to, żebyśmy poczuli, jak bardzo niesamowystarczalni jesteśmy; jak bardzo potrzebujemy nieba...
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno. Sam Boży Syn przyjął na siebie ludzkie cierpienie. On wie jak to boli. I obiecuje nam niebo...
Co do Hioba... Biblia pokazuje cierpienie Hioba jako próbę ze strony Boga. Potem, jak wiadomo, wszystko się dobrze kończy. To najprostsze tłumaczenie. Warto jednak zdać sobie sprawę, ze w księdze tej chodzi o coś więcej. Przede wszystkim zauważmy, że księga Hioba to opowiadanie mądrościowe. Więc niekoniecznie dotyczy jakiegoś autentycznego Hioba. Chodzi o pouczenie. W Starym Testamencie temat cierpienia człowieka sprawiedliwego jest poruszany dość często. Odpowiedź jaką dają początkowe księgi Starego Testamentu (chodzi o początkowe w sensie chronologicznym, nie w sensie ich kolejności w kanonie) jest dla nas trochę dziwna: sprawiedliwy cierpi, bo nie jest aż tak sprawiedliwy (ukrywa grzech) albo zgrzeszyli jego przodkowie i Bóg bierze odwet.
Ten pierwszy pomysł widać wyraźnie w księdze Hioba, gdy przyjaciele namawiają go, by wyznał swój ukryty grzech. Drugi chyba lepiej widać u proroków. Np. gdy walczą z powiedzeniem "Ojcowie jedli cierpkie jagody, a synom ścierpły zęby". Pojawia się zresztą także w Ewangelii Jana, gdy Jezus uzdrawia niewidomego od urodzenia. Uczniowie pytają Jezusa: "kto zgrzeszył, on czy jego rodzice?" Jezus odpowiada ze nikt, a urodził się niewidomy, aby się ukazała chwała Boża. Księga Hioba daje inną odpowiedź na pytanie o to. dlaczego człowiek cierpi: czasem to jest próba ze strony Boga...
Na koniec jeszcze jedno. Odpowiadający nie oskarżałby Boga o okrucieństwo. Wszak On patrzy z perspektywy wieczności. Z tej perspektywy każde cierpienie to chwilowa niedogodność. Kresem tej drogi ma być niebo. I pewnie niejeden właśnie przez cierpienie to niebo osiągnął...
Zajrzyj jeszcze TUTAJ
J.