MARTA 06.12.2010 14:58
Mieszkam z dziecmi i mezem w Anglii . Jestem tu bardzo nieszcesliwa dzieci nie skarza sie ale tez nie maja tu przyjaciol ani zbyt wiele rozrywek. Szkola to dno. Patrze i widze ze marnuja tu swoje zdolnosci i dziecinstwo . A zarazem zdaje sobie sprawe ze trudno bedzie mi wychowac 6 dzieci sama gdybym sie zdecydowala na powrot. Bo maz nie wroci do Polski przynajmniej nie teraz. Jak widac wiezi malzenskie delikatnie mowiac sie rozwiazaly. Czym sie powinnam kierowac przy takiego rodzaju dylematach czy dobrem dzieci ?o malzenstwo juz nie walcze czy o swoim zadowoleniu. Zawsze kierunkowskazem byl mi Kosciol. Ja znam odpowiedz z zakresu teologii ale zycie ma róznego rodzaju odcienie a nie tylko czarne i bile. A dzieci mi szloda a zycie mam tylko jedno mam 40 lat ile mi zostalo? Nie chce rozwodu czy wiazac sie z innym czlowiekiem o nie te lata wyleczyly mnie z mezczyzn .Czce tylko troche radosci cos pokazac dzieciom cieszyc sie z ich osiagniec poczytac dobra literature pospacerowac po lesie i moc isc do kosciola wiedzac ze jest otwarty i jest w nim Ksiadz. Tego wszystkiego w Anglii nie ma . Bede odpowiedzialna przed Panem ze ojca beda mieli na telefon?
Teraz jest przed tv tez nie z nimi ale go kochaja jak to dzieci za nic. pozdrawiam
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na Pani pytanie. Bo faktycznie, rodzina to rodzina. Skoro zdecydowaliście się wyjechać, trzeba się trzymać razem. Zwłaszcza że w Polsce mimo wszystko może nie być wiele lepiej...
Chyba najlepiej będzie, jeśli na karteczce wypisze sobie Pani wszystkie za i przeciw takiej decyzji. Także pytając wcześniej męża i dzieci, co na ten temat sadzą. Wtedy Pani zdecyduje... Proszę jednak pamiętać, że powrót bez męża będzie najprawdopodobniej już zupełnym gwoździem do trumny waszego małżeństwa...
J.