Daniel86 16.11.2010 12:14

Daniel86 Witam. Powszechnie uważa się, że propagowanie tolerancji jest promocją homoseksualizmu, a ja nie rozumiem dlaczego. Przecież zwolnicy tolerancji nie zachęcają do bycia homo. Oni zachęcają tylko do tolerancji i niczego więcej. Nie sądzę też, by liczba homoseksualistów rosła wraz z rosnącą tolerancją społeczeństwa, co najwyżej może maleć liczba kryptogejów na rzecz jawnych gejów. Mnie to w ogóle nie sprawia żadnej różny, czy ktoś będzie krypto czy jawnym gejem. Moim zdaniem niczego nie zmienia nawet to, że homoseksualizm jest być może chorobą. Jeśli homoseksualizm jest chorobą, to wtedy też nie będzie on wyborem. Więc jak tu można mówić o promocji homoseksualizmu?

Niektórzy ludzie wierzą w Boga i w Kościół, bo wierzą w opętania. Z wąsko z tym mam pytania. Czy w innych religiach też się zdarzą opętania? Jeśli tak, czy w innych religiach też odbywają się skuteczne egzorcyzmy? Jeśli na oba pytania odpowiedź jest 'tak', to jak można twierdzić, że opętania świadczą o prawdziwości akurat katolicyzmu? Jeśli inne religie są pod tym względem takie same, to na tej postawie nie można wywnioskować, która z nich jest tą prawdziwą.

Mówi się też, że ustawy liberalne są antykatolickie. Dla mnie to niepoważne, bo legalne nie znaczy przymusowe. Czyli katolicy nadal mają prawo żyć zgodnie z nauczaniem Kościoła. Więc jak tu można mówić o antykatolickich ustawach, pomysłach czy poglądach? Równie dobrze można powiedzieć, że wolność religijna jest przeciwko katolicyzmowi, bo daje ona prawo do niebycia katolikiem, a jednak tak nikt nie mówi.

Kiedy się mówi, że katolik nie powinien głosować na partie walczące z Kościołem, to ma się tu na myśli te partie, które walczą o świeckość państwa, neutralność i rozdział Kościoła od państwa. A co jeśli ktoś nie uważa, by walka o świeckość państwa, neutralność i rozdział Kościoła od państwa była przeciwko Kościołowi? Czy wtedy taki katolik też nie powinien głosować na takie partie? Neutralność w końcu nie jest przeciwko Kościołowi tylko za równością dla wszystkich religii, czyli również tej katolickiej.

Odpowiedź:

1. Z Wikipedii: Tolerancja  pochodzi od łacińskiego  tolerantia - "cierpliwa wytrwałość"; a to słowo od łacińskiego czasownika tolerare - "wytrzymywać", "znosić", "przecierpieć". 

Tolerować kogoś znaczy więc "cierpliwie kogoś znosić". Nie znaczy natomiast "przyznawać mu rację". W owym rozumieniu słowa "tolerancja" tkwi istota problemu. Środowiska homoseksualne często nie domagają się "cierpliwego znoszenia" ale akceptacji dla własnych poglądów, uznania ich za prawdziwe i słuszne. A to nie tak. Np. nieprawdą jest, że homoseksualizm jest wrodzony. Bo nie odkryto niczego, co by mogło o tym świadczyć. Przekonanie samych gejów to za mało. Czy niezgadzanie się z tą teza oznacza brak tolerancji?

2. Odpowiadający nie upatrywałby dowodów na prawdziwość chrześcijaństwa czy katolicyzmu w egzorcyzmach. Bo diabeł nie może nikomu wydać "świadectwa moralności". fakt wyrzucania złych duchów, owszem, świadczy o działającej mocy Bożej. Ale nic więcej...

Inne religie wierzą w istnienie duchów. Dobrych i złych. Więc  jakieś formy opętania czy zniewolenia w tych koncepcjach religijnych występują. Dlatego tez można mówić o egzorcyzmach. Zwłaszcza w religiach monoteistycznych. na temat ich skuteczności odpowiadający się nie wypowiada. 

3. Rozwiązania liberalne w gospodarce na pewno nie są koniecznie sprzeczne z chrześcijaństwem. W liberalizmie moralnym jest już inaczej. Rzeczywiście, żadna ustawa nie powinna przeszkadzać katolikowi żyć po chrześcijańsku. Dlatego np. Kościół przyjął do wiadomości, ze prawo cywilne dopuszcza rozwody. Czy nie domaga się karania za cudzołóstwo. Jednak faktem jest, że takie ustawy demoralizują. Np. gdy prawo zezwala na aborcję znacznie mniej ludzi zauważa, że chodzi tu o ludzkie życie. Gdy prawodawca zakazuje, wzrasta świadomość zła...

Jest coś jeszcze: Kościół broniąc nienarodzonych broni tych, którym odebrano prawo do zabrania głosu w ich własnej sprawie. I to sprawie tak podstawowej, jak prawo do życia. Wolność człowieka na pewno kończy się tam, gdzie chodzi o prawa innych osób. Liberalizm, który pozwala zabijać bezbronnych, to w istocie totalitaryzm...

4. W działaniach partii nie liczą się hasła, a fakty. Rozdział Kościoła od państwa można różnie rozumieć. Np. Kościół zabrania duchownym pozwalać się wybierać do parlamentu, by księża nie zajmowali się polityką. Ale twierdzenie, ze ani księża a ni co bardziej zaangażowani wierni świeccy nie mogą się wypowiadać w kwestiach politycznych, to odbieranie obywatelom ich praw. Bo ani katolicy, ani prawosławni, ani protestanci, nie są obywatelami drugiej kategorii. 

Zaś wypowiadanie się ludzi deklarujących się jako ateiści w imieniu wierzących inaczej niż katolicy, jak to w Polsce często ma miejsce, to zwykła manipulacja. Przecież gdy prawosławni czy ewangelicy chcą zabierać głos, to go zabierają. Polski szef europarlamentu jest luteraninem. Czy ktoś mu zabrania wypowiadania się w obronie luteran? jeśli tego nie robi widać uznaje, że nie ma takiej potrzeby. W przeciwieństwie do owych ateistów, którzy stroją się w piórka obrońców inaczej wierzących...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg