Gość 05.10.2010 13:59
Witam serdecznie!
Mam dość nietypowe pytanie, może powinienem pisać na jakimś forum, ale serwis ten wydaje mi się najbardziej wiarygodną stroną internetową. Mam 18 lat i od dłuższego czasu (około 4 lata) masturbuję się, Niedawno doszedłem do wniosku że jestem od tego uzależniony. Jestem człowiekiem dosyć religijnym i grzech ten bardzo mi przeszkadza, zwłaszcza że nieraz często krótko po spowiedzi już nie mogę przyjąć Komunii Świętej. Chciałbym z tym nałogiem jakoś skończyć. Z drugiej jednak strony jeszcze bardziej zależy mi na zachowaniu czystości przedmałżeńskiej. I teraz (takie jest moje rozumowanie) wydaje mi się że jeśli przestanę się masturbować to będzie mi ciężej utrzymać wstrzemięźliwość seksualną patrząc na to chociażby z biologicznego punktu widzenia, a masturbacja jest chyba "mniejszym złem" niż seks przed ślubem. Czy moje rozumowanie jest słuszne? Bo jeśli tak to chyba lepiej już tkwić w masturbacji niż grzeszyć z kobietą. Chciałbym więc wiedzieć czy żyjąc bez masturbacji oraz rozwijając sferę duchową będzie łatwiej czy trudniej utrzymać czystość przedmałżeńską.
Czekam na rychłą odpowiedź.
Pozdrawiam!
Organizm zdrowego mężczyzny który żyje w czystości radzi sobie z problemem nadmiernego napięcia przez polucje. A pytanie, czy lepsza masturbacja czy lepsze współżycie z dziewczyną to w gruncie rzeczy rozważanie, czy lepiej umrzeć na dżumę czy na cholerę. I jedno i drugie jest złe.
Jest jeszcze coś. Pisał o tym miedzy innymi w Wyznaniach święty Augustyn. Otóż ogień trzeba gasić, a nie rozpalać go coraz mocniej. Bo inaczej zostają tylko zgliszcza...
J.