Telegraf 27.09.2010 20:30
Czy tradycjonaliści mogą powoływać się przy swoim nieuznawaniu niektórych postanowień Soboru Watykańskiego II o to, że sam sobór określił się jako pastoralny, a nie doktrynalny i tym samym zrzekł się prawa do nieomylności? Bo taki argument słyszę z ust tradycjonalistów i nie wiem czy może on być słuszny? Czy sobory pastoralne rzeczywiście są "gorsze"?
Proszę wybaczyć, ale to pomieszanie z poplątaniem.
Po pierwsze, nie ma znaczenia w jakim celu zwołano Sobór. Jeśli wydałby on jakieś orzeczenie doktrynalne i zostałoby ono zatwierdzone przez papieża (a dokumenty tego soboru były przez papieża zatwierdzane) to byłoby do orzeczenie ważne. Sobór Nicejski, na którym ustalono naukę o bóstwie Chrystusa, wydał mnóstwo rozporządzeń czysto porządkowych. Jego orzeczenia nie mają znaczenia?
Po drugie, jak wspomniano wyżej, nieomylny papież zatwierdził uchwały soboru. Zresztą wedle nauczania Kocioła nieomylność przysługuje też kolegium biskupów pod przewodnictwem papieża
Po trzecie, każdej nauce pasterzy należy się posłuszeństwo wiary, nie tylko gdy jest ona uroczyście podawana za nieomylną. W Katechizmie Kościoła katolickiego(892) tak to ujęto: "Boska asystencja jest także udzielona następcom Apostołów, nauczającym w komunii z następcą Piotra, a w sposób szczególny Biskupowi Rzymu, pasterzowi całego Kościoła, gdy - nie formułując definicji nieomylnej i nie wypowiadając się w "sposób definitywny" - wykonuje swoje nauczanie zwyczajne, podaje pouczenia, które prowadzą do lepszego zrozumienia Objawienia w dziedzinie wiary i moralności. Nauczaniu zwyczajnemu wierni powinni okazać "religijną uległość ich ducha", która różni się od uległości wiary, a jednak jest jej przedłużeniem".
Uzasadniając swój sprzeciw wobec uchwał Soboru owi tradycjonaliści sami stawiają się w roli urzędu nauczycielskiego. W tym problem...
J.