Smutna 26.09.2010 14:16
Mój ojciec nie żyje od 10 lat i moja Mama znalazła sobie partnera. Spali ze sobą i chcieli mieć dziecko, ale żyli bez ślubu. Przyszła na świat dziewczynka. Jej ojciec miał problemy z alkoholem i miał 2 lewe ręce do roboty, totalny nierób. Nawet w domu chlał piwsko i udawał że coś robi. Rozeszli się, a dziecko zostało z moją Mamą. Mama po 2 latach miacierzyńskiego urlopu wróciła do pracy. Chodzi na nocki, więc ja jestem w domu nocą, a za dnia ide do szkoły, a wtedy przychodził jej ojciec, albo babcia i zabierali ją do siebie do domu i się nią opiekowali. Od jakiegoś czasu przychodził ojciec.
Wczoraj widziałam go pod moim Kościołem z dzieckiem w wózku i podeszłam żeby przywitać się z maleństwem. On się mnie boi i ze mną nie rozmawia, a wtedy był bardzo szczęśliwy...aż za bardzo.
Do domu wróciłam dopiero wieczorem i dowiedziałam się wszystkiego od Mamy.
Było tak, że jakiś czas temu on poszedł na odwyk i jeździł do niedawna na meetingi...przynajmniej on tak mówił.
Wczoraj Mama mi powiedziała, że prosiła go, żeby wrócił z dzieckiem o 13. Było 10 po, a kilka minut wcześniej widziała ich przez okno jak on prowadził wózek, a w nim było dziecko. Pomyślała, że będą za jakieś 5 minut. Tak bardzo się wkurzyła jak było 10 po, że zeszła na dół. To co zobaczyła było tragiczne. On, stał podparty o wózek i miał zamknięte oczy, bo był tak nachlany jak świnia. A dziecko wyszło z wózka i chciało otworzyć drzwi do klatki. Mama wzięła dzieciaczka, a maleństwo tak mocno chwyciło się karku Mamusi, więc musiała się bać. Mama go mocno uderzyła...zadzwoniła do jego matki i powiedziała co się dzieje. Babcia poszła go szukać i znalazła...leżał na ziemi obok kwiaciarni i spał.
Ja już nie mam sił. Dzisiaj znów uciekł z domu, tak jak kiedyś, żeby się gdzieś zamelinować i chlać.
Szczerze mówiąc olałabym go, bo mam go już gdzieś i szczerze podziwiam Boga, że dalej potrafi kochać tego śmiecia...
On pił przy własnym dziecku i nie myślał o konsekwencjach...gdyby Mama nie zeszła, to nie wiem co by się stało.
Co ja mam teraz robić? Chcę o nim zapomnieć. Byłoby mi ciężko gdyby miała się za niego modlić i na samą myśl o tym mam odruch wymiotny. Wszyscy chcieli mu pomóc, dawaliśmy mu 2 szansę. A on to wykorzystał i zniszczył wszystko.
Co teraz?
Ten człowiek nie jest Twoim ojcem. Nie był też mężem Twojej mamy, więc nie musisz go jak ojca traktować. Ale...
Wobec alkoholika trzeba być stanowczym. Dopóki naprawdę nie zacznie się leczyć, dopóki się nie zmieni, nie ma co dawać mu kolejne szanse. Ale to akurat nie Twoja sprawa, a Twojej mamy. I w tym układzie jakoś nie widać, żebyś mogła odegrać jakąś kluczową rolę. Jest nią raczej wspieranie matki, pomaganie jej. Ale gdybyś jednak się za tego człowieka pomodliła, nic by się nie stało. Spróbuj. Niekoniecznie używając jakiejś gotowej formułki. Raczej własnymi słowami powiedz o nim Bogu....
Modlitwa to naprawdę spotkanie z Bogiem. Nawet kiedy jesteśmy na kogoś źli, możemy o tym Bogu powiedzieć. On chyba dość często w takich razach daje ukojenie, pomaga spokojniej spojrzeć na najbardziej nawet skomplikowaną sytuację... Zrób to dla siebie. Naprawdę warto...
J.