Gość 13.08.2010 17:47
Witam.
Mam dwa pytania.
1. Moja znajoma zdradziła chłopaka z innym chłopakiem, notabene tez majacym dziewczyne. Przyznala sie swojemu chlopakowi, ale w zaparte upiera sie, ze stanie na głowie, by tamta dziewczyna sie nie dowiedziala. Probowałem ja przekonywac, ze moze tamta dziewczyna chciala by wiedziec. Nic jednak z tych przekonywan nie wyszlo. Nie znam ani tej dziewczyny, ani tego chlopaka. Domyslam sie kim ten chlopak moze byc. Moja znajoma wymienila jego imie. Nie trudno bylo go znalezc na Naszej Klasie. Na 99 proc. domyslam sie ze to on. Jednak nawet jesli bylbym 100 proc pewny, to nie wiem czy bym odwazyl sie powiedziec jego dziewczynie. Bo przeciez to nie ja zdradzilem, to nie moja sprawa. Ja powiedzialem swoje zdanie, zeby nie bylo, ze slucham co mowi moja znajoma, cos mi sie nie podoba, a mimo to nic nie mowie. Wydaje mi sie, ze na tym konczy sie moja rola. Ze reszta nalezy do niej. Chociaz z drugiej strony pojawiaja sie mysli, ze moze by powiedziec tej dziewczynie. Czasami nie wiem co zrobic.
2. Moj znajomy spotyka sie z dziewczyna. Ogolnie to typ faceta, ktory nie mowi wiele na ten temat (przynajmniej mi). Z relacji znajomych wiem, ze ta kobieta jest zamezna, ze podobno chciala go zabrac na jakas wycieczke etc. Wiem, ze to tylko relacje znajomych, ale wiem, ze sa prawdziwe. Sam z nim rozmawialem i powiedzialem mu, ze to podpada pod sponsoring, ze niech z tym skonczy, przeciez ona jest zamezna. Odpowiedzial, ze jest z nia bo narazie nie mam "innej opcji". Wiem, powiedzialem mu co mysle, co wg mnie powinien zrobic, ale znow pozostaje niedosyt (tak jak w poprzednim przypadku) czy to wszystko co moglem zrobic. Przeciez nie bede go sledzil by wybadac z kim sie spotyka. By wreszcie gdy juz bede to wiedzial, powiedziec o wszystkim jej mezowi (z drugiej strony to troche dziwne, ze maz niczego nie zauwaza, ze jego zona chce kogos zabrac na wycieczke, a on nic).
Z gory dziekuje za odpowiedz.
P.S. Wiem, ze to nie moje grzechy, ale ostatnio lapie sie na tym, ze "umoralniam" moich znajomych, mowiac im ze robia zle. Kiedys przeszedl bym nad tym nawet nie kiwajac palcem a teraz mnie to dreczy. Czasami chcialbym zebym bardziej pracowal nad soba, a nie nad innymi. Sam mam wiele problemow, a tu dochodza jeszcze te "nie-moje", ktore zajmuja mi mysli, chociaz wydaje mi sie, ze nie powinny.
Pozdrawiam
1. To sprawa między tamtym chłopakiem a tamtą dziewczyną. Zostaw ich w spokoju. Nie jesteś stroną w tej sprawie. I na pewno niczego nie naprawisz, jeśli będziesz ze strachu przed popełnieniem "grzechu cudzego" donosił na postępowanie innych...
2. Podobnie jak w pierwszym wypadku. Koledze powiedziałeś co o tym myślisz i nic więcej robić nie musisz. Co by to zresztą dało? Umoralnianie na siłę to kiepski pomysł...
J.