Gość16 14.06.2010 15:52
Szczęść Boże
Mam trochę dziwny i nietypowy problem. Jestem osobą wierząc i bardzo kocham Boga. Jednak na mojej drodze spotkałam mężczyznę, któremu przytulanie i buziaki nie wystarczają. Wiem, że mu na mnie bardzo zależy. Całując się ze mną nie jest w stanie utrzymać rąk przy sobie i robi to czego ja nie chce. Mówię mu o tym jednak to jest silniejsze od niego. Nie jestem w stanie mu wytłumaczyć nawet dlaczego nie chcę jakichkolwiek bliskości z nim. Rozumie tylko to, że z kontaktem seksualnym chcę poczekać do ślubu. Mimo to czasami już nie daję rady i mu ulegam. Nie czerpię z tego przyjemności. A przynajmniej staram się tego nie robić. Zależy mi na nim dlatego nie chcę kończyć tego związku. Mimo to nie chcę też być nie fair wobec Boga. Czy to jest grzech nawet jeżeli tego nie chcę i w chwili gdy jestem z nim proszę Boga aby mi wybaczył i go zmienił...?
Choć popęd seksualny człowieka jest czymś normalnym i jest darem od Boga, to oprócz niego człowiek otrzymał również rozum i wolę. Wbrew opinii współczesnego świata, da się zapanować nad pożądaniem, choć oczywiście wymaga to nieraz sporego wysiłku.
Rozumiem, że są momenty, kiedy nieustanne nagabywanie przez drugą osobę, zmierzające do współżycia, doprowadza do takiej sytuacji, o której piszesz: ulegasz. Niemniej, jak sama czujesz, te sytuacje są złe i jeśli nadal chcesz żyć w czystości, nie powinnaś się na nie zgadzać. Najlepszym sposobem na uniknięcie takich dylematów, jest przerwanie intymnych gestów, zanim zaprowadzą Was zbyt daleko. Jeśli Twój chłopak jest naprawdę wartościowym człowiekiem i kocha Cię, przekroczy swój egoizm, zrozumie i zaakceptuje Twój wybór.
AP