Gość 08.01.2025 23:07

To nie jest pytanie tylko życzliwa uwaga, dot. pytania już zadanego: https://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/8a02e1
Nie wtrącam się w kwestię czy nierobienie badań to grzech czy nie, ale w kontekście retorycznego pytania "Ale jeśli chodzi tylko o szybkie wykrycie, a człowiek się dobrze czuje, to po co?", chciałbym wyjaśnić, że w przypadku niektórych chorób, to moment w którym człowiek poczuje się źle, to może być już przysłowiowa musztarda po objedzie i w tym przypadku robi się badania profilaktyczne (nie robi się ich przy schorzeniach, gdzie faktycznie czas wykrycia nie wpływa na rokowanie). Podwyższony cholesterol na przykład, z reguły nie da żadnych objawów do czasu powikłań naczyniowych (zawał serca lub udar), którym można bardzo skutecznie zapobiegać, jeżeli problem uchwyci się wcześnie (podobnie jest z nadciśnieniem i cukrzycą). W przypadku zaś okresowych badań ginekologicznych o które pytała tamta pani to tutaj chodzi o tzw. cytologię i raka szyjki macicy, gdzie szansa na przeżycie jest wprost proporcjonalna od szybkości wykrycia choroby (ten nowotwór też daje objawy bardzo późno, nierzadko dopiero w fazie rozsiewu - pamiętam jak na studiach opowiadano mi, że do Polski przyjeżdżają lekarze z innych krajów, żeby móc zapoznać się z tą chorobą w zaawansowanym stadium, bo tam gdzie pracują nie mają takiej możliwości).

Odpowiedź:

Odpowiem tak.. Po pierwsze trochę czytałem na temat cholesterolu i wydaje mi się, że współczesna medycyna przestaje go demonizować. Ot wiadomo od dość dawna, że jest - może miedzy innymi, ale to się badało - tzw cholesterol dobry, cholesterol zły i trójglicerydy. Warto to te różnice rozróżniać Coraz częściej dziś uważa się też, ze to nie cholesterol jaki taki jest problemem. On jest sygnałem innych problemów i to owe problemy powinno się zdiagnozować i leczyć, a nie obniżać cholesterol.

A co do diagnostyki... Znam osobę, która zgłosiła się na badania profilaktyczne. Wykryto u niej raka. Leczenie zaczęto pół roku później. Bo kolejki, bo to jeszcze nie poważne. Okazało się jednak, że za późno. Choroba się rozwinęła, człowiek dość szybko zmarł... Taki sens ma wykonywanie w polskiej rzeczywistości badań profilaktycznych: człowiek dłużej żyje w lęku. Po co?

Po trzecie... Znam ludzi, którzy ciągle szukają sobie jakiejś choroby. Jak nie jedno to drugie. Leczą się na to, na tamto i owamto. Potem przychodzi geriatra i te leki odstawia. Bo szkodzą bardziej, niż szkodzą te choroby, na które człowiek się leczy.

Nie, naprawdę trudno traktować badania profilaktyczne jako moralny obowiązek. Niby w imię czego? Przecież na coś i tak trzeba umrzeć. Nie lepiej na zawał niż mając niedokrwiony mózg z powodu ciągłego obniżania ciśnienia, cierpieć na którąś z form demencji, robić pod siebie i parę innych? To ma być ten wybór lepszego? Już szybciej uznałbym za moralny obowiązek prowadzenie aktywnego, zdrowego trybu życia.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg