Śmietana 04.10.2024 21:30
Dziewczyna narzekająca na swoją płeć z pytania z 16 lutego powraca.
Ostatnio znowu coś odkryłam. Właściwie to przez lata. Otóż, że kobietom mniej wolno niż mężczyznom. Np, że nie może mi się odbić, bo to niekobiece. A u chłopców to bardziej płazem uchodzi. Bo "przecież on jest chłopcem, jemu wolno". Przez takie myślenie społeczeństwa to we mnie się zakorzeniło i mam wyrzuty sumienia nawet jak niechcący "beknę" albo zdarzy się incydent z puszczaniem gazów. Wiem, że bez względu na płeć w towarzystwie się tego nie robi, bo to nie eleganckie. No i myślę, że chłopcy aż tak bardzo się tymi sprawami nie przejmują jak im się zdarzy "wypadek". Tylko się śmieją i idą dalej. A ja przeżywam i robię halo. Wiem to pewnie duże uogólnienie i nie znam wszytskich chłopców. Po prostu obserwowałam zachowanie dziewcząt i chłopców.
2. I jeszcze to. Dziewczynom nie pozwala się chodzić samej po nocach. Zwłaszcza ładnym. I po lesie. A o synów rodzice się mniej martwią. Bo w razie czego mogą użyć pięści. I w ciążę nie zajdą. A przecież im też może się coś złego zdarzyć. Bo może to nie jest kwestia płci, tylko ogólnie, nikt nie powinien sam po nocach łazić? Np dla chłopaka ktoś może zęby wybić, okraść, wyłudzić pieniądze, nie tylko na gwałt się jest narażonym chodząc poruszając się samotnie. Czy to, że o dziewczyny się bardziej martwią wynika, że są słabsze? Jeżeli tak, to dlaczego kobiety są tymi słabszymi?
Wiem, gdyby było odwrotnie byłoby pytanie, dlaczego mężczyzni są słabsi.
To pytanie nawiązuje do poprzedniego, że czasami myślę, że chce być chłopakiem.
Nie chcę bym przez takie "durne" sprawy miała myśli o tym, że szkoda, że nie jestem chłopcem. Dotyczy tej pierwszej sprawy, bo ta druga to nie jest durna. I nie podoba mi się, że rodzice bardziej się o mnie martwią, bo jestem dziewczyną.
To pewnie niereligijne pytanie. Ale jak Odpowiadający to wszystko widzi?
W sumie to jest tutaj coś religijnego. Czy jest coś takiego jak grzech z powodu płci żeńskiej, jak dziewczyna ma wpadkę z jakimiś fizjologicznymi procesami, a jak to samo zrobi chłopak to grzech mniejszy lub nie ma w ogóle? Wiem, że te "sprawy" to raczej nie jest grzech ciężki. Ale takie mam myśli, że coś co psuje obraz kobiecości ogólnie przyjętej to od razu grzech.
I odnosząc się do tego drugiego to dziewczyna jak się narazi na niebezpieczeństwo z drugiego punkty to ma również większy grzech niż jak chłopak?
I jak sobie z tym poradzić, że dziewczynom mniej wolno?
Pewnie to głupie pytania, ale mnie nurtują. I założę się, że śmieszą jak tylko to się przeczyta. Mam nadzieję, że to nie jest jakieś denerwujące pytanie. Bo to dla mnie ważne i serio mnie interesuje jak Opowiadający to wszystko widzi.
A czy przez to, że wolałabyś być chłopakiem, bo chłopakowi więcej wolno, staniesz się mężczyzną?
To, że w odbiorze społecznym chłopakowi coś "nie wypada" mniej niż dziewczynie nie znaczy, że kobieta w danej sytuacji popełnia grzech, a mężczyzna nie. Zło jest złem niezależnie od tego, czy stoi za nim mężczyzna czy kobieta. A "wpadka" też jest wpadką niezależnie od płci.
Że kobiety "wpadkami" bardziej się przejmują wynika pewnie nie tylko z tego, że tak się do tego podchodzi w społeczeństwie, ale i dlatego, że kobiety, zwłaszcza dorastające, są bardziej wrażliwe na punkcie tego co myślą o nich inni. Nie jest tak? W czasach mojej "kariery szkolnej" - i jako ucznia i jako nauczyciela - dość często spotykałem się z sytuacja, gdy wyrwana do odpowiedzi dziewczyna bez walki się poddawała i mówiła "jestem nieprzygotowana". Bały się ośmieszenia. Chłopcy mimo wszystko znacznie częściej, nawet jeśli nic nie wiedzieli, próbowali walczyć o pozytywną ocenę...
To prawda, że w realiach naszego społeczeństwa dorastającym chłopakom wolno więcej. Dziewczynie "nie wypada" kląć, palić papierosów, trzymać rąk w kieszeni, łazić po nocach i parę innych. Nie wydaje mi się jednak, by to było coś, o co warto by się starać. Kobiety które w tych sprawach odgrywały mężczyzn chyba nie stały się z tego powodu szczęśliwsze... Po prostu nie sądzę, by atrybutem wolnej kobiety mogła być trzymana w zębach fajka. A jeśli chodzi o to łażenie po nocy to warto pamiętać, że jest znacznie mniej prawdopodobne (przynajmniej zawsze było), że ktoś chłopaka zgwałci. Pobije - owszem - ale nie zgwałci. Konsekwencja gwałtu są zaś bardzo poważne. Nie jest więc tak, że rodzice patrzący nieprzychylnym okiem na późne powroty córki, a przymykający oko na podobne zachowanie syna zachowują się całkiem nieracjonalnie. Dziewczyna i słabsza (vide rozgraniczenie kobiet i mężczyzn w sportach wymagających tężyzny fizycznej) i łatwiej poważnie ją skrzywdzić...
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie zwrócił jednak uwagi, że bycie już dorosła kobieta jest znacznie łatwiej niż bycie dorosłym mężczyzną. I nie chodzi nawet o wiek emerytalny. Kobiecie, dorosłej, wolno znacznie więcej niż mężczyźnie. Ot, taka przemoc. Jaka jest reakcja na to, ze kobieta za coś tam uderzyła mężczyznę w twarz? Należało mu się. Gdy bije częściej to się z faceta śmieją. Że nieudacznik, że się daje bić itd. Niebieska karta? Jak by najpierw przełamał wstyd, musiałby się bardzo postarać. Co by było, gdyby mężczyzna uderzył kobietę? Wiadomo... Tę prawidłowość nawet w filmach widać...
Druga rzecz. Co mówi się o kobiecie, która nie pracuje? "Zajmuje się domem". Nawet jeśli nie mają jeszcze dzieci. Co mówi się o mężczyźnie, który nie pracuje? "Leń", "nieudacznik" "żona go musi utrzymywać" i parę innych. Nawet jeśli faktycznie zajmuje się domem i dziećmi na dokładkę.
Trzecia rzecz: komu sądy w przypadku rozwodów zazwyczaj przyznają dzieci? Ano kobietom. I to nawet wtedy, gdy niespecjalnie w roli matki się sprawdzają. Jest w naszym społeczeństwie myślenie, że lepiej mieć tylko matkę niż tylko ojca. I może to nawet prawda. Tyle że lepiej chyba mieć dobrego ojca niż złą matkę. Ale tego już się nie widzi. Rozdzielenie matki od dziecka to wielka dla matki trauma. Rozdzielenie ojca od dziecka? Jak splunięcie, poradzi sobie.
Tak to jest. Kobieta ma prawo oczekiwać, o dobro kobiety trzeba dbać, troszczyć się, zabiegać. By w żadnym wypadku nie była gorzej potraktowana niż mężczyzna. Mężczyzna? E tam, powinien radzić sobie sam.
J.