Młoda panienka 27.09.2024 20:21
Trochę się wstydzę zadać to pytanie. Chodzi o podziw dla chłopaków. Wiem, że ciężko wyznaczyć jednozaczną granicę, by określić kiedy to jest tylko zachwycanie się nimi jako stworzeniem Bożym, a kiedy zmierza w stronę pożądkiwości.
Miałam kilka takich sytuacji.
1.Na basenie zobaczyłam pięknie umięśnionego nastolatka, trochę omiotłam go wzrokiem, nie powiem podobał mi się. Ale nie wpatrywałam się w niego nie wiadomo ile, nie snułam fantazji itp. On też na mnie spojrzał, ja byłam usatysfakcjonowana, że również mu się podobam. No i gdzie ja tu grzech widzę? Bo czasami wracałam myślami do jego figury.
Oczywiście bez podniecania się. Ale z drugiej strony nie widzę tu nic niestosownego, bo nie myślałam o tym często czy kilka razy dziennie. Wiedziałam, że ten chłopak to nie tylko ładne ciało, a też osobowość.
2. Zdarzyło mi się kiedyś oglądać jakiś teledysk tylko ze względu na występujących tam przystojnych mężczyzn. I zrobiłam pauzę, żeby zobaczyć tzw. "kaloryfer". Za kilka sekund wracałam do filmu czy teledysku. I wpisałam raz w Google "przystojni rudzi chłopcy" I zapisałam zdjęcie jednego z nich. Po części z ciekawości, po części z chęci popatrzenia. To raczej były sporadyczne sytuacje. Bo gdyby zdarzały mi się częściej, to byłoby podejrzane pod względem czystości z pewnością. Chyba też nie muszę oczu zakrywać, jak widzę panów w kąpielówkach i nie jest nic złego, że są takie sceny jak teledysk czy film na plaży kręcony.
3. I ktoś mi kiedyś powiedział, że mam dobry gust, jeśli chodzi o chłopaków. Czy jest tu przedmiotowe traktowanie chłopców, z którego należy się spowiadać? Bo nie ma czegoś takiego jak dobry czy zły gust jeśli chodzi o "podobanie się". A to było tak potocznie. I kolega mi kiedyś umięśniony brzuch pokazał - czy w którejś z tych sytuacji zaciągnęłam na siebie złamanie 6 przykazania?
Wiem, długo, ale jestem skrupulantką. Stąd takie pewnie "durnowate" pytania.
Napiszę tak... Człowiek, czy tego chce, czy nie chce, jest istotą seksualną. I nic w tym złego. Chodzi tylko o to, by nad tą swoją seksualnością panować i używać jej zgodnie z tym, do czego została dla nas stworzona - wyrażania miłości i przekazywania życia, obu spraw w małżeństwie. Także więc wszystko to, co jest przygotowaniem do wejścia w rolę męża/żony, ojca/matki, o ile trzyma się w ryzach przyzwoitości, nie jest grzechem.
Nie jest więc grzechem to, że młodzi planując związek spotykają się ze sobą. Nie jest grzechem to, że dziewczynie jakiś chłopak się podoba. Nie tylko pod jakimś względem duchowym, ale także fizycznym. Chodzi tylko o to, by nad swoim popędem panować. A nie, żeby było na odwrót: by popęd panował nad człowiekiem. I rozpalił się zbyt wcześnie, w niewłaściej relacji.
Bo z seksualnością jest jak z ogniem. Rozpalony w piecu daje ciepło; sprawia że w czasie chłodów dom jest domem. Ale gdy wychodzi poza piec, zaczyna się pożar. I dobrze, jeśli nie skończy się kompletnymi zgliszczami...
W tym, o czym piszesz nie widzę grzechu. Widzę zwykłą ciekawość i podekscytowanie młodej kobiety. Skoro nie przekraczasz jakichś granic przyzwoitości, wszystko w porządku.
J.