Gość 07.06.2024 10:16
Czy popełniając grzechy ciężkie (np. nieczystość w bardzo mocno grzesznej formie -seks z prostytutkami) z których ktoś się wyspowiadal i bardzo żałował, ale nawracając się, przystępując regularnie do spowiedzi, Komunii Św. , dbając z miłością o dzieci i żonę, będąc pokornym i dobrym katolikiem do końca życia mam szanse na Niebo, czy grzech ciężki nawet wyspowiadany i bardzio pokornie żałowany skazuje z automatu na męki w czyśćcu, a może nawet na piekło?
Jeszcze w nawiązaniu do poprzedniego pytania o wyspowiadane grzechy ciezkie j możliwość trafienia do Nieba. Czy kazdy będzie sądzony tak samo? Czy jak ktoś pochodzi z rozbitej rodziny alkoholowej, a ktoś inny z "normalnej " , to czy ten z rodziny rozbitej może być przez Boga traktowany łagodniej?
I juz ostatnie pytanie, dot. tych grzechów nieczystości z prostytutkami. Czy jeśli ktos się szczerze nawrócił, żałuje, praktykuje, to czy może uważać sie a dobrego Polaka i katolika, czy takie czyny go już dyskwalifikują do końca życia powinien gdzieś tam z tyłu kościoła pokutować jak celnik? Czy może zabierać głos w obronie nauczania kKościoła czy raczej sie wstrzymać, bo byłaby to hipokryzja?
1. Skoro Bóg grzech wybaczył, to go wybaczył. Nie ma mowy o piekle z tego powodu. Na ile potrzebny będzie czyściec, z którego jest tylko jedno wyjście, do nieba, nie wiem. Ale szczery żal, pokuta już tu na ziemi, na pewno pomagają w tym, by czyściec był jak najłatwiejszy.
2. Bóg zna nie tylko ludzkie czyny, ale i całe życie człowieka Także jego ewentualne zranienia. I na pewno ma to wpływ na sąd Boga. Co innego przecież, gdy ktoś kradnie z głodu, co innego, gdy kradnie bogaty z czystej chciwości.
3. Hipokryzją jest, gdy nie tyle ktoś co innego mówi, a co innego robi, bo to może wynikać ze słabości, ale gdy udaje świętoszka i nic sobie nie robi ze swoich grzechów. Obrazowo: ktoś kto pije może powiedzieć, że alkoholizm to nieszczęście. On o tym wie, na własnej skórze doświadczył. I nie musi tego rozgłaszać, ma prawo o tym nie mówić. Hipokrytą byłby, gdyby się na pijących oburzał, wytykał ich palcami, a sam po kryjomu pił i uważał, że jest lepszy od innych, bo nikt o tym nie wie...
Można więc bronić tego, co dobre nawet jeśli się w danej sprawie grzeszyło. Nie powinno się jednak udawać, że jest się lepszym, świętoszkowato oburzać na tych, co upadają...
J.