Renka 12.05.2010 15:16
Szczęść Boże
Trzy lata temu przystąpiłam do sakramentu małżeństwa. Trzy miesiące przed zaplanowanym ślubem przystąpiłam do spowiedzi św. z całego życia. Przygotowałam się bardzo dobrze do tej spowiedzi i wszystko szczerze wyznałam oczywiście z tego co byłam w stanie zapamiętać. Przed drugą spowiedzią znowu zaczęłam analizować wszystko z przeszłości , z dzieciństwa i zaczęłam zastanawiać się czy dobrze odbyłam spowiedź przed Sakramentem Bierzmowania. Spowiednikowi przed drugą spowiedzią wyznałam swoje grzechy nie do końca pytając o moje obawy tłumacząc sobie tym, że nie jestem w stanie zapamiętać to co było ponad11 lat temu, czy ja wtedy byłam na tyle dojrzała żeby zrozumieć czy coś jest grzechem i jak mam się z tego spowiadać. Przed sakramentem bierzmowania miałam też pewne wątpliwości co do spowiedzi bo nie wyznałam grzechu z nieczystych myśli. Raczej nie chciałam zataić, po prostu jakoś sobie wytłumaczyłam i tego nie wyznałam. Ponadto nie pamiętam kiedy dokładnie to było ale nie odmawiałam rachunku sumienia przed spowiedzią. Mam jeszcze dużo innych wątpliwości o których dużo by pisać. Teraz znowu przychodzą mi różne myśli do głowy. Wiem, że przyjmowanie sakramentu bez ważnej spowiedzi i Komunii Św. jest grzechem ciężkim i stąd moje wątpliwości. Wiem, że jeżeli odbywa się spowiedź z całego życia to wszystko zostaje naprawione. Czy taż tak było w moim przypadku skoro nie wspomniałam o czymś tak bardzo ważnym? Muszę jeszcze wspomnieć , że od ponad 8 lat zaczęłam te sprawy traktować bardzo poważnie wręcz obsesyjnie. Przy okazji spowiedzi św. pytałam spowiedników o różne sprawy i kiedy myślałam że już wszystko wyjaśniłam znowu sobie o czymś przypominałam. Przy spowiedzi z całego życia doprowadziłam Księdza do takiego stanu ( przynajmniej mi się tak wydaje) , że uciekł ode mnie. Zapomniał zadać mi pokutę i musiałam biedcza nim do zakrystii. Ciągle mam jakieś wątpliwości. Czy powinnam przystąpić do spowiedzi i wspomnieć o bierzmowaniu i o tym, że między czasie byłam chrzestną no i wzięłam ślub czy może wszystko jest w porządku i nie powinnam się martwić.
Pani głównym problemem nie jest to, czy jakiś grzech Pani wyznała czy nie, ale lęk. Lek przed tym, że go Pani nie wyznała i że za to Bóg skaże Panią na wieczne potępienie. Droga do wyjścia z tych problemów nie wiedzie więc przez kolejne spowiedzi, w których kolejny raz będzie wyznawać Pani grzechy prawdziwe i wątpliwe, ale w zaufaniu Bogu. W zaufaniu, że Bóg jest dobry i chce Pani zbawienia. Dlatego po spowiedzi należy się cieszyć z pojednania z Bogiem a nie napędzać swój strach, że coś się przy spowiedzi zrobiło nie tak i Bóg dalej się gniewa...
Z tego co Pani pisze trudno wywnioskować, czy powinna Pani cokolwiek powtarzać jeszcze raz. Jedno jest pewne: spowiedź generalną, i to niejedną, już Pani odbyła. Po takiej spowiedzi nie należy wracać do przeszłości. Na pewno nie trzeba wracać do tych spraw wątpliwych, niepewnych. Można wrócić do czegoś ważnego, o czym człowiek nie wiedział że jest grzechem. Ale człowiek o skrupulatnym sumieniu wracać nie powinien.
Co zrobić? Wybrać sobie jednego spowiednika i spytać, co z ta przeszłością zrobić. Jeśli powie, że nie wracać, to kategorycznie do jego zalecenia się zastosować. I - jak to napisano na początku - starać się podsycać radość z pojednania z Bogiem, a nie lęk, że Bóg grzechy zachował...
J.