Micho 08.05.2010 18:46
Szczęść Boże!
Chciałbym zapytać w jakim stopniu nieudzielenie pierwszej pomocy jest grzechem, grzechem ciężkim? Wiem że Odpowiadający już kiedyś udzieleł odpowiedzi na podobne pytanie. Chciałbym jednak zapytać trochę dokładniej. Ostatnio zdarzyła mi się taka sytuacja, że idąc ulicą zobaczyłem leżącego na chodniku mężczyznę, myślę, że mógł mieć 60-70 lat. Trudno mi określić czy wyglądał na "pijaka" (jeśli chodzi o jego ubiór) czy na zwykłego emeryta. W pierwszej chwili chciałem rozpocząć udzielanie pierwszej pomocy (odbyłem kurs pierwszej pomocy i ogólnie wiem jak należy pomóc nieprzytomnej osobie), miałem nawet ze sobą specjalną maseczkę potrzebną przy tzw. metodzie "usta-usta". Miałem też telefon komórkowy, mogłem zadzwonić po ambulans. Jednak bardzo się przestraszyłem takiej sytuacji. Pojawiły się myśli, że może to jest jednak "pijak" który się na mnie wścieknie i zacznie mnie gonić, że sobie nie poradzę z udzieleniem pomocy (mimo odbytego kursu). Kiedy teraz po paru dniach od tego wydarzenie myślę o całej tej sytuacji to żałuję, że wtedy nie udzieliłem pierwszej pomocy. Nawet nie sprawdziłem, czy był to "pijak", czy ktoś kto naprawdę zemdlał, a może już umarł. Mam wyrzuty sumienia z tego powodu. Następnego dnia też przechodziłem tamtą ulicą i już tego mężczyzny nie było, nie wiem co się z nim stało... A teraz zastanawiam się, czy popełniłem grzech ciężki, czy nie? Już kiedyś zobaczyłem leżącego na chodniku mężczyznę, który jednak wyglądem przypominał mi "pijaka". Wtedy też się wystraszyłem i nie pomogłem mu, też miałem wyrzuty sumienia i postanowiłem, że następnym razem postaram się pomóc poszkodowanemu. Jak się jednak okazało strach znów wziął górę nad miłością bliźniego. Z natury jestem raczej nieśmiały, nie lubię nieoczekiwanych zmian, takich niecodziennych sytuacji. Może stąd bierze się ten strach? Z pewnością los tych ludzi nie był mi obojętny, ale jednak nie udzieliłem im pomocy. Mogłem chociaż się za nich pomodlić, ale jakoś o tym nie pomyślałem. W jednej z odpowiedzi na podobne pytanie Odpowiedający napisał, że nie trzeba budzić każdego śpiącego na ławce "pijaka", żeby udzielić mu pomocy. Ale przychodzi mi na myśl przypowieść o miłosiernym samarytaninie, wówczas ten pobity przez złodziei człowiek też mógł komuś wydawać się tylko jakimś nietrzeźwym "pijakiem", śpiącym gdzieś na poboczu. A jednak Pan Jezus zachęca by udzielać pomocy każdemu kto jej potrzebuje. Przykład takiej miłości bliźniego dała Matka Teresa z Kalkuty, a także wielu innych świętych. Myśląc o nauczaniu Pana Jezusa i przykładzie świętych Kościoła czuję się co raz bardziej winny. Moje postanowienie co do udzielania pierwszej pomocy jest teraz jeszcze silniejsze, nie mam jednak pewności czy przy kolejnej takiej sytuacji (mam nadzieję, że taka się nie zdarzy) wygra ono ze strachem. Czy mógłby Odpowiedający ocenić czy popełniłem grzech ciężki?
Na ulicy mówisz... W takim razie racznie ma ciężkiego grzechu, bo mógł mu pomóc kto inny. Zawsze jednak warto sprawdzić co sie stało. Nie po stroju. Nachylić się. Jeśli czujesz alkohol to nie znaczy, że temu człowiekowi nic poza tym nie jest. Ale jest to już mniej prawdopodobne. Można też sprawdzić, czy nie ma widocznych obrażeń, czy nie charczy w jakiś dziwny sposób, czy nie leży w jakiejś nienaturalnej pozycji, np. głową w dół. Jasne, czasem trudno ocenić, czy ktoś sobie śpi czy zemdlał. Ale jeśli ma rękę pod głową i uśmiecha się przez sen, to raczej nic mu nie jest... Nie bój się. Jesli ten ktoś jest pijany na pewno nie zacznie Cię gonić...
J.