ursule 24.04.2010 22:47
Zawsze wierzyłam w Boga. Mimo strasznych trudności, krzywd i kopniaków od życia, ufałam, że wszystko ma swój cel i sens, że Bóg robi wszystko z miłości do człowieka, że On wie, co jest dla nas najlepsze.
Teraz jednak wszystko się ulotniło. Z dnia na dzień. Ktoś komu ufałam mnie odrzuca i nagle nie chce żyć, nie wierzę w miłość, nie wierzę w miłość Boga do człowieka. Nie wierzę w miłość człowieka do człowieka...
Co mam zrobić? Jak mam zaufać Jezusowi? Uwierzyć w Jego miłość? Czy On rzeczywiście kocha?
Najpierw zauważ, że zawiódł Cię Twój ukochany (tak można wnioskować z pytania), a nie Bóg. Piszesz, że nie wierzysz w miłość. Ale nie w miłość mamy wierzyć, tylko w Boga. I czasem także - w zupełnie innej skali - w drugiego człowieka. Czasem. Człowiek to tylko człowiek. Więc bezgranicznie zaufać nie warto...
Co robić? na to nie ma łatwej recepty. Ale jest recepta prosta. Zaufaj, że Bóg wie co robi. Że jeśli dopuścił na Ciebie taki ból, pozwolił, ze Twój chłopak Cię zawiódł, to czemuś dobremu będzie to służyło. Być może prędko się o tym nie przekonasz. Ale zaufaj. Zresztą i tak nie bardzo masz inne wyjście. Przecież obrażenie się na Boga nic nie da...
Z życiem człowieka jest jak z górską wędrówką. Czasami chce się krzyczeć z radości, czasami ma się wszystkiego dość. Nie ma sensu oczekiwać, że te trudne chwile nie przyjdą. Przyjdą na pewno. Ale to otwarcie się na niespodziewane, trudne, nadaje wędrówce smaku. To te właśnie chwile u końca drogi oceniamy jako najbardziej wartościowe; chwile, które najwięcej nauczyły. Za parę lat, a najpóźniej pod koniec życia, na dzisiejsze doświadczenie spojrzysz inaczej...
J.