BRT 24.02.2010 16:31

Witam ponownie,
czytałem wypowiedź pod adresem http://zapytaj.wiara.pl/index.php?grupa=8&art=1264880218 i zitytowało mnie kilka rzeczy.
Dwoje ludzi chce być szczęśliwych, a Kościół skutecznie im to uniemożliwia, bo... hmm... "bo tak". Przecież to bez sensu. Była żona tego mężczyzny mówi mu, że nigdy go nie kochała, a mimo to, nie można uznać, że małżeństwa nie było (jak to się zwykle nazywa "kościelne rozwody").
Do tego go zdradzała, a mimo to, to on, wraz z kobietą, którą pokochał, a która zadała powyższe pytanie są potępiani przez Kościół.
Prosze mi wyjaśnić, czy tylko ja widze, że zasady, zgodnie z którymi Ci ludzie nie mogą wziąć ślubu kościelnego są, bez urazy, idiotyczne?

Odpowiedź:

Bez urazy, ale tam nie napisano, że Kościół nie uznaje rozwodów "bo tak". Jest tam odwołanie się do 10. rozdziału Ewangelii św. Marka, gdzie Jezus uczy o nierozerwalności małżeństwa. Powołuje się na pierwotny Boży zamiar. Zamiar z raju, gdzie o małżonkach p[owiedziano, iż "są jednym ciałem". I "co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela". Nie chodziło w tym tekście o krowę i jej ogon, ale właśnie o małżeństwo.

Jeśli Kościół chce być Kościołem Chrystusa musi kierować się nauką Chrystusa, a nie dowolnie ją zmieniać...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg