Stella 25.12.2009 15:00
Mam małą wątpliwość.
1. Przeglądałam dzisiaj Wasz serwis, i natknęłam się na list pewnego mężczyzny, który pytał, czy modlitwa nago jest grzechem (jeśli nie ma się intencji obrażenia Boga). Odpowiadający odpowiedział, że nie widzi w tym grzechu. Ja, czytając to, poczułam pewną sympatię do tego człowieka, pewne leciutkie miłe uczucie wokół serca, tak, jakbym chciała się uśmiechnąć. Pomyślałam sobie coś w tym rodzaju, że człowiek, nieważne, kim jest- czy zwykłym, przeciętnym człowiekiem, czy geniuszem- jest człowiekiem- kobietą lub mężczyzną (ten człowiek akurat był mężczyzną), ma ciało kobiety lub mężczyzny, i- nieważne kim jest!- tu nie ma dla niego wyjątku, ma ciało albo kobiety, albo mężczyzny; pod tym względem geniusz nie różni się od przeciętnego człowieka; każdy musi z tym żyć, jest to w pewnym sensie trochę zabawne, trochę ironiczne ze strony Boga, Siły Wyższej, Najwyższego Programisty...
Czasami również, gdy myślę o jakimś "fajnym" człowieku- inteligentnym, dowcipnym, miłym (np. chłopaku) i również zdam sobie sprawę z tego, że mimo, iż być może kiedyś będzie wielkim człowiekiem(?) to jest "tylko" chłopakiem, człowiekiem... też ogarnia mnie takie śmieszne uczucie, tak, jakbym może sama była tym chłopakiem. A przecież sama jestem w podobnej sytuacji. Z tym, że ja jestem dziewczyną...
Jest to dość miłe uczucie. Chyba nie jest to przyjemność seksualna, chyba nie ma z nią niczego wspólnego...? Jak Odpowiadający sądzi? Mnie wydaję się, że nie... Nie mam na celu wzbudzenia pożądania...
2. Odpowiadający napisał kiedyś, że granica pomiędzy sztuką a pornografią jest bardzo płynna. Co Odpowiadający sądzi na temat fresków Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej? Dzieł, przedstawiających np. Adama i Ewę..? Przecież takie obrazy są nawet w kościołach, bazylikach...
3. Niedawno na lekcji j. polskiego czytaliśmy starorzymski mit o Pigmalionie. Bohater mitu był rzeźbiarzem, rzeźbił nagie kobiety (w ogóle w tamtych czasach, np. w Grecji, Rzymie, podziwiano piękno ludzkiego ciała), które były uznawane za niezwykłe dzieła. W jednej z nich zakochał się on, zaniósł ją do swojego łóżka, spał z nią, modlił się do Wenus, żeby ją ożywiła, w końcu bogini go wysłuchała... No i jak ją ożywiła, to Pigmalion nie posiadał się z radości (było tam opisane, jak ją dotykał, jak na nią patrzył itp...). Takie coś czytaliśmy na języku polskim, później jeszcze robiliśmy z tego notatkę, mieliśmy zadanie domowe itd. I omawialiśmy ten tekst nawet nie z "widzi mi się" nauczycielki, tylko dlatego, że był on w podręczniku, w podstawie programowej... Czy w ogóle powinno się lub można czytać takie teksty...? A co, jeśli są one w podręczniku do języka polskiego, i trzeba je czytać?
Z góry dziękuję za odpowiedzi.