kasiaaaaaaaaa18 17.12.2009 20:25

Szczęść Boże!

mam pytanko. Zawsze gdy się spowiadam, mocno postanawiam poprawę i naprawdę zależy mi na tym, by się zmienić. Ogólnie nie popełniam wielkich grzechów: nie kradnę, modlę się, nie popełniam nieczystości, szanuję rodziców... ale najczęściej grzeszę słowami: mówię w błahych sprawach "O Boże", "O Jezu", czasem zdarzy mi się przekląć czy o kimś poplotkować. I to moje przyzwyczajenie. Zazwyczaj po spowiedzi pierwszy dzień jest OK, ale drugiego coś mi się "wymknie" - parę słów za dużo o kimś czy też imię Boże w błahej sytuacji. Nie jestem w stanie zmienić się ot, tak- od razu- pstryk i już Kasia święta. Czasem sie zapominam. I myśle sobie wtedy, że mam grzech ciężki, że nie mogę iść już do Komunii.... i to mnie zniechęca do dalszego powstrzymywania się od grzechu.

Mam pytanie... czy rzeczywiście jak mi się parę razy zdarzy powiedzieć 'O Boże' czy wymknie mi się brzydkie słówko, to mam ciężki grzech? Dodam, że potem bardzo żałuję, i gdyby okazało się, że jednak to ciężkim grzechem nie jest, to bym miała motywację do wiekszej pracy nad sobą. Nie ma nic piękniejszego jak możliwość częstego przyjmowania Chrystusa :) On dodaje sił do walki z grzechem, naprawdę to czuję.

Pozdrawiam,
Kasia

Odpowiedź:

Grzech ciężki popełnić można jedynie w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie. Jak się ktoś zapomina, wymyka mu się jakieś słowo, to nie ma mowy o grzechu ciężkim. Zresztą materia tych czynów (używanie wulgarnych słów, nadużywanie w ten sposób imienia Bożego) też raczej nie jest ciężka...

J.

więcej »