Adam 11.12.2009 12:16

Szczęść Boże, chciałbym (a w zasadzie muszę) zadać pewne bardzo ważne pytanie. Odpowiedź na nie jest dla mnie ogromnie ważna. Otóż byłem ostatnio u spowiedzi. Była to moja spowiedź po 5 latach. Już od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem przystąpienia do Sakramentu Pokuty. Naprawdę bardzo pragnąłem pojednania z Panem Bogiem, drugim człowiekiem i zmiany mojego życia. W końcu udało mi się zdobyć na odwagę i poszedłem do spowiedzi. Chciałem ją przeżyć jak najlepiej. Zrobiłem sobie rachunek sumienia. Za grzechy, które popełniłem czułem autentyczny żal i moje postanowienie poprawy było (i nadal jest) także bardzo silne. Od czasu tej spowiedzi naprawdę czuję, że zmieniłem swoje postępowanie i życie na lepsze. Po odejściu od konfesjonału po raz pierwszy od 5 lat poczułem taką ulgę, taką lekkość duszy, takie szczęście i zrozumiałem, że Pan Bóg zawsze mnie kochał i teraz też kocha i cieszy się wraz ze mną z mojego nawrócenia. Bowiem od człowieka zależy to, czy miłość Pana Boga przyjmie, co z nią uczyni, jak będzie żył. Pan Bóg człowieka kocha, ale daję mu też wybór. Jestem szczęśliwy, że dokonałem właściwego wyboru. Poczułem prawdziwą, żywą łączność z Panem Bogiem i uwolnienie się od grzechu.
Jednak po pewnym czasie (kilku dni) pojawił się pewien problem. Otóż zacząłem się zastanawiać, czy na pewno dobrze przeprowadziłem rachunek sumienia i czy w dobry sposób wyznałem 2 swoje ciężkie grzechy.
Ja przeprowadzałem rachunek sumienia w oparciu o X Przykazań Bożych i Przykazania Kościelne. Obawiam się jednak, że zbyt powierzchownie wyznałem swoje grzechy, bo powiedziałe wprawdzie, czego one dotyczyły, ale nie pomyślałem o tym, aby powiedzieć dokładnie poprzez jakie swoje czyny ich dokonałem. Chodziło mi dokładnie o to, że przez 3 lata będąc w szkole średniej korzystałem ze sfałszowanego przeze mnie zwolnienia lekarskiego z wf-u. Były to dla mnie straszne czasy, nie miałem przyjaciół, moi rodzice nie potrafili mi pomóc, wszyscy dookoła naśmiewali się ze mnie, nieraz byłem ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej. Naprawdę nie mogłem tego wytrzymać. Nikogo przy mnie nie było. To był dla mnie prawdziwy koszmar, nie byłem w stanie żyć, popadałem w depresję.
Ja natomiast przy spowiedzi wyznałem tylko, że w swoim życiu posługiwałem się kłamstwem, oszustwem i że myślałem, że na tym mogę zbudować swoje życie. Ksiądz nie zdawał żadnych dodatkowaych pytań. Czy więc spowiedź była ważna ?

Druga sprawa: Powiedziałem, że wielokrotnie zdarzało mi się przystępować do Komunii Św nie będąc w stanie Łaski Uświęcającej. Ale tym razem znów nie zaznaczyłem, że działo się tak często przez okres ok. 4 lat. Wiem, że to było okropne z mojej strony.

Naprawdę błagam o odpowiedź. Co ja mam teraz zrobić ? Czy moja spowiedź była ważna ? Bo tuż po spowiedzi czułem, że tak, ale teraz już nie wiem. W czasie spowiedzi nie miałem żadnej świadomości, że cokolwiek zatajam czy nie do końca mówię prawdę. Dopiero potem zorientowałem się, że bazowałem na być może nie zupełnie dobrze przeżytym rachunku sumienia. Naprawdę żałuję wszyskich swych grzechów i gdyby nie ta trudna sytuacja, która mnie w życiu spotkała, na pewno bym tak nie postępował. Ale wiem, że to teraz żadne usprawiedliwienie.
Jeszcze raz proszę o odpowiedź.
Przepraszam

Odpowiedź:

1. Zdaniem odpowiadającego takie wyznanie wystarczy. Przecież ksiądz mógł zapytać, o co dokładniej chodzi. Niczego nie zataiłeś. Wręcz przeciwnie, oddałeś dobrze istotę sprawy. Więc wszystko jest OK.

2. Czy przez okres 4 lat czy 2 nie ma znaczenia, gdy powiedziałeś: wielokrotnie. Tu też ksiądz, gdyby uznał za słuszne, zapytałby. Niczego nie zataiłeś, spowiedź jest ważna. Tym bardziej, ze mówiłeś, kiedy ostatnio się spowiadałeś. Jedno z drugim się w sumie łączy...

W spowiedzi nie jest najważniejsze, by umiejętnie wyznać swoje grzechy. Ale by to zrobić szczerze, bez ukrywania niewygodnej prawdy i z prawdziwym żalem. Ty ani niczego nie zataiłeś, ani nie brakowało Ci żalu. Wszystko jest w porządku.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg