Marchewa 06.11.2009 20:07

Kiedyś, na lekcji religii, ksiądz długo i przekonująco wyjaśniał, że modlitwa, jako nasza rozmowa z Bogiem, powinna być czymś szczególnym, na czym powinniśmy się skoncentrować, bo inaczej będzie nic niewarta. Przemyślałam wówczas swoje modlitwy i doszłam do wniosku, że nie były dobre. Przeważnie byłam rozproszona, albo kończyło się na zwykłym "odklepywaniu". Poszłam do spowiedzi, a tam ksiądz mi powiedział, że nie istnieje coś takiego, jak zła modlitwa i że niezwykle cenne jest to, że nawet jeśli jestem zmęczona, to jednak znajduję chwilkę, żeby chociaż powiedzieć formułkę. Jaka jest opinia odpowiadającego w tej kwestii? Który z nich ma rację, bo ja już się pogubiłam?

Odpowiedź:

Zdaniem odpowiadającego rację ma i jeden i drugi. Bo człowiek powinien starać się skupić na modlitwie. I z tej perspektywy, katecheta apelujący, by nie modlić się byle jak, na odwal, miał rację. Spowiednik zaś miał rację, bo taka modlitwa, na której nie możemy się skupić, a mimo to ciągle do niej wracamy, mimo zmęczenia i rozproszeń się modlimy, ma jednak wartość...

Zauważ, że jedną i druga sytuację coś łączy. Człowieka starającego się skupić na modlitwie i człowieka klękającego do niej, choć nie potrafi się skupić, łączy miłość do Boga. I to ona w modlitwie jest najważniejsza.

Jeśli więc modlisz się z sercem skupienie czy jego brak są już drugorzędne...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg