MACIEJ 04.11.2009 18:54
Witam. Czy jest to możliwe, że człowiek, który bardzo chce zostać księdzem i w tym celu zanosi wszystkie niezbędne dokumenty do Seminarium, a później okazuje się, nie zostaje przyjęty? Ja jestem tym człowiekiem i doświadczyłem tego w tym roku. Podjąłem odwagę i zgłosiłem się do rekrutacji do Seminarium. Wszystkie egzaminy wstępne poszły mi wyśmienicie i byłem już pewien, że spełni się moje marzenie. Kiedy przyszedł czas wyników, Ksiądz Rektor stwierdził: "Maćku, nie przyjmujemy Cię". "Co mu strzeliło?" - zadałem sobie pytanie. Przecież wszystkie egzaminy zdałem, rozmowy z Psychologiem, Prefektem i Wicerektorem zaliczyłem z wyróżnieniem. Co mam robić? Jedyne, co mi doradził Rektor, to "próbować za rok". Czy podjąć ryzyko i znów starać się o zostanie Klerykiem? Jestem powoli zrezygnowany, ale wciąż mocno wierzę, że Bóg mnie wzywa... Jestem z Diecezji Płockiej, jednej z najstarszych w Polsce. I bardzo chciałbym w niej służyć jako Ksiądz, ale w tych myślach i pragnieniach jestem całkowicie sam. Wszyscy mnie opuścili i mówią tylko: "A rób, jak uważasz". Mamy Rok Kapłański, poświęcony św. Janowi Marii Vianneyowi. Może jego Osoba i Świętość mi pomoże? Na własnego Proboszcza nie mam co liczyć. On uważa, że bardziej powinienem się udać do psychiatry, bo ja (wg niego) w ogóle nie nadaję się na księdza. Jestem zdesperowany i pełen pesymistycznych spojrzeń na obecną rzeczywistość. Czy mogę liczyć na jakieś wsparcie i pomoc? Z góry bardzo dziękuję i zapewniam pamięć w modlitwie.