Niniel 03.11.2009 20:20

Pirackie książki
Ostatnio ściągnęłam sobie pirackiego ebooka sagi fantasy, którą dawno chciałam przeczytać, poczytałam tylko trochę i zaraz pojawiły mi się gigantyczne wyrzuty sumienia. Mama twierdzi że niepotrzebnie.Od kilku lat interesuję się fantastyką, moim ulubionym autorem jest Tolkien, no i tutaj pojawia się problem. Jego utwory znam głownie z nielegalnych ebooków. Od jakiegoś czasu powstrzymuję się od czytania ich, bo uważam że to grzech ciężki, oczywiście jest mi bardzo trudno i smutno bez tekstów ulubionego pisarza. No ale przykazania są ważniejsze. Mama się z tego śmieje, że nie korzystam jak mam możliwość. Zastanawiam się, czy może nie przesadzam. Przecież w bibliotece książki są dostępne do wypożyczenia za darmo. Co prawda w bibliotece książki znajdują się za wiedzą i zgodą autora, ale aby zeskanować książkę do pirackiego ebooka, ktoś musiał ją kupić, a więc autor trochę zarobił za swoją pracę. Bardzo chętnie kupowałabym ulubione książki, ale niestety ciągle nie udaje mi się znaleźć pracy, a rodzice nie zgadzają się aby sfinansować książkę, wiedząc że mogę ją ściągnąć z sieci. Jest jeszcze kwestia języka. Studiuję anglistykę i wykładowcy często powtarzają nam, studentom, jak bardzo czytanie książek po angielsku pomaga w utrwalaniu struktur gramatycznych, słówek, w ogóle ułatwia formułowanie własnych wypowiedzi pisemnych i ustnych. Zresztą nie trzeba być doktorem filologii, żeby dojść do takich wniosków, wskazuje na to zdrowy rozsądek. Mieszkam w małym mieście, lokalna biblioteka ma książki w języku polskim, a ponieważ studiuję zaocznie(w innym mieście), uczelnianą bibliotekę mogę odwiedzić tylko raz na dwa tygodnie, a ponieważ przerwy pomiędzy zajęciami są bardzo krótkie, ledwo starcza mi czasu aby wypożyczyć materiały do pracy magisterskiej.Dużo osób zwykle czeka w kolejce do biblioteki, więc chyba byłoby to trochę egoistyczne gdybym wypożyczała sobie beletrystykę gdy inni czekają w kolejce po pilne lektury. (przed chwilą przeglądałam uczelniany katalog biblioteczny, i tak nie ma tam książek, które chciałabym przeczytać). Jako fanka Tolkiena marzę o tym, aby przeczytać jego Historię Śródziemia (oczywiście po angielsku, przy okazji ćwiczyłabym język). Do tej pory nie udało mi się znaleźć tej książki ( a właściwie książek, bo na cykl składa się 12 tomów) w sklepach, a zawsze jak jestem w Krakowie, zaglądam do tamtejszego empiku. Właściwie w przypadku tego cyklu i wielu innych fantasy jedyną możliwością dla mnie jest ściągnięcie pirackiego ebooka, prawdopodobnie jeśli nie ściągnę, to nigdy nie przeczytam tych książek... no, może za parę lat... Alternatywną jest polowanie po Polsce na te książki, albo zamawianie przez Internet z zagranicy, na co raczej na razie mnie nie stać. Tak że często jedyną szansą na przeczytanie jest dla mnie piracki ebook. Czytałam na stronie Jezuitów, że ściąganie pirackich plików to grzech ciężki, więc w takim razie powinnam zrezygnować z ulubionych lektur i ograniczyć się do książek, które są już w domenie publicznej i dostępne do darmowego, legalnego ściągnięcia, albo czytać angielskie książki, które mnie nie interesują a akurat szczęśliwie znalazły się w lokalnej bibliotece? Co prawda u Jezuitów pisało o grzechu ciężkim raczej w temacie muzyki i filmów, ale chyba książek to tez dotyczy? A może do książek są inne reguły, bo nie ma wypożyczalni z płytami muzycznymi, ale z książkami owszem? Proszę o odpowiedź czy ściąganie pirackich ebooków w takiej sytuacji jaką opisałam jest grzechem ciężkim, bo nie wiem czy mogę przystępować do Komunii Świętej czy muszę iść do spowiedzi. jest też kwestia ksera. Często kseruję podręczniki akademickie, których w bibliotece jest tylko parę kopii. Czy jest to grzech ciężki i czy w takim razie nie powinnam w ogóle chodzić do Komunii? Na razie nie ma możliwości żeby zrezygnować z kserowania, ze względu na możliwości finansowe moich rodziców(jak wspominałam, nie zarabiam), jak i trudną dostępność książek, które są mi potrzebne(jedna z tym, które mogłyby mi się przydać do pracy magisterskiej, kosztuje około 700 zł). Czy robiąc te wszystkie rzeczy: ściągając pirackie ebooki i kserując książki popełniam grzech ciężki, a zatem chodząc do Komunii popełniam świętokradztwo? Rodzice twierdzą, że nie są to ciężkie grzechy, ja sama mam wątpliwości, nie idę z tym do konfesjonału bo przecież ksiądz ma też swoje zajęcia i swoje życie, nie mogę biegać z każdą wątpliwością, idę tylko jak mam pewność że popełniłam ciężki grzech. Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale chciałam przedstawić wszystkie okoliczności, które mogą wpłynąć na ocenę moralną czynu. Dziękuję i pozdrawiam

Odpowiedź:

Zdaniem odpowiadającego czytając "pirackie" książki nie popełniasz grzechu ciężkiego. Nie popełniasz go też kserując potrzebne Ci fragmenty podręczników.

Dlaczego? Zdaniem odpowiadającego prawo do udziału w szeroko rozumianym życiu społecznym jest ważniejsze niż prawo do większego zysku autora książki.

Przytoczmy tu początek wyjaśnień dotyczących 7 przykazania, jakie mozna znaleźć w Katechizmie Kościoła katolickiego (2402-2406)

Na początku Bóg powierzył ziemię i jej bogactwa wspólnemu zarządzaniu ludzkości, by miała o nią staranie, panowała nad nią przez swoją pracę i korzystała z jej owoców Dobra stworzone są przeznaczone dla całego rodzaju ludzkiego. Ziemia jednak jest rozdzielona między ludzi, by zapewnić bezpieczeństwo ich życiu, narażonemu na niedostatek i zagrożonemu przez przemoc. Posiadanie dóbr jest uprawnione, by zagwarantować wolność i godność osób oraz pomóc każdemu w zaspokojeniu jego podstawowych potrzeb, a także potrzeb tych, za których ponosi on odpowiedzialność. Powinno ono pozwolić na urzeczywistnienie naturalnej solidarności między ludźmi.

Prawo do własności prywatnej, nabytej lub otrzymanej w sposób sprawiedliwy, nie podważa pierwotnego przekazania ziemi całej ludzkości. Powszechne przeznaczenie dóbr pozostaje pierwszoplanowe, nawet jeśli popieranie dobra wspólnego wymaga poszanowania własności prywatnej, prawa do niej i korzystania z niej.

"Człowiek, używając tych dóbr, powinien uważać rzeczy zewnętrzne, które posiada, nie tylko za własne, ale za wspólne w tym znaczeniu, by nie tylko jemu, ale i innym przynosiły pożytek". Posiadanie jakiegoś dobra czyni jego posiadacza zarządcą Opatrzności; powinien pomnażać i rozdzielać jego owoce innym, a przede wszystkim swoim bliskim.

Dobra produkcyjne - materialne lub niematerialne - jak ziemie czy fabryki wiedza czy zdolności wymagają troski ze strony ich posiadaczy, by przynosiły pożytek jak największej liczbie ludzi. Posiadacze dóbr użytkowych i konsumpcyjnych powinni ich używać z umiarkowaniem, zachowując najlepszą cząstkę dla gościa, chorego, ubogiego.

Władza polityczna ma prawo i obowiązek - ze względu na dobro wspólne - regulować słuszne korzystanie z prawa własności.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg