Paweł 01.11.2009 00:48

Witam,

ostatnio w trakcie spowiedzi rozmawiałem z księdzem na temat masturbacji. W trakcie nauki mówił jak wielkim złem jest ten nałóg i jak wiele może krzywdy człowiekowi wyrządzić. Dodał, że zna ludzi którzy właśnie przez grzech masturbacji zmienili orientację seksualną i jak ogromnie ciężki jest ich krzyż. Pomyślałem wtedy: „wiem o tym bardzo dobrze bo sam jestem homoseksualistą”. I on nagle zadał mi pytanie: „Jesteś heteroseksualistą?”. Odpowiedziałem, że tak – skłamałem. Zadał mi to pytanie tak szybko, że w zasadzie odpowiedziałem automatycznie. Trudno jest przyznać się tak nagle do czegoś co ukrywa się prawie całe życie na dnie serca. Do czegoś co w zasadzie wyklucza ze społeczeństwa. Do czegoś, czego się nie chce i nigdy nie chciało a co towarzyszy mi odkąd pamiętam lata przedszkolne… Uzyskałem rozgrzeszenie. Tylko czy ważne? To nieszczęśliwe pytanie w zasadzie nie dotyczyło moich grzechów i ewentualnego wyniku decyzji spowiednika. Owszem jestem homoseksualistą ale nie spowiadałem się z kontaktów seksualnych z mężczyznami, których nie mam i nie miałem (z kobietami również)… To pytanie i odpowiedź jakiej udzieliłem nie wpłynęła na zatajenie żadnego grzechu. To trochę tak jakby zapytał mnie czy szedłem dziś schodami a ja na to, że nie (kiedy szedłem). A może źle to porównuję… Żyje spokojnie, walcząc z tym co mi życie dało. Bywa, że zgrzeszę tą durną masturbacją i w myślach nie goszczą mi wtedy panie a panowie ale to chyba wymiaru masturbacji nie zmienia… Więc w zasadzie tylko mój wstyd tutaj się liczy. Tylko czy mam rację? Odpowiadający może powiedzieć, że warto to wszystko powtórzyć temu spowiednikowi – tylko, że ja go znam i bardzo lubię. Jeśli wrócę żeby mu się przyznać to będzie się to dla mnie równać z jednoznacznym skreśleniem go w swoim życiu. Na pewno więcej tam nie wrócę. Nie chcę tego robić. Za wszystkie swoje grzechy szczerze żałuje, wszystkie szczerze wyznaje a same skłonności homoseksualne grzechem nie są. Ja nie popełniam w zasadzie tych z tej sfery. Ludzie którzy są hetero grzeszą tak samo, więc czy jest istotne jaką się ma orientację? I czy spowiedź jest ważna jeśli się ksiądz zapyta czy jesteś hetero (kiedy jesteś homo) i kłamie się mu ze wstydu???… Na to pytanie proszę o odpowiedź.

PS. Proszę mnie nie potępiać… Ja naprawę Wielę bym dał żeby być normalnym. Nie skarżę się choć wiem, że nigdy nie będę mógł założyć prawdziwej rodziny. Tych którzy to czytają, proszę, by czasem pomyśleli o ludziach takich jak ja. Nie traktujcie wszystkich jak zwyrodnialców… Tym, którzy przyjmują na siebie ten krzyż jest w życiu naprawdę ciężko. Jeśli chcą żyć z Bogiem, to zostaje im tylko On - tutaj na Ziemi skazani są na samotność… Jeśli możecie, to proszę o modlitwę za mnie i wszystkich takich jak ja…

Odpowiedź:

1. Ja bym jednak nie zakładał, że wyznanie skrywanych skłonności spowiednikowi (jeśli jest stały) sprawi, że wasze drogi się rozejdą. Przeciwnie, jest szansa budowania na prawdzie. Daję głowę, że spowiednik to zrozumie. Podejrzewam, że zadając pytanie kierował się jakimś przeczuciem.

2. Masz rację pisząc, że same skłonności nie są grzechem, tym bardziej, jeśli przyjmujesz ten krzyż. Trudno mi rozstrzygać sprawę ważności tej spowiedzi, bo znów wraca pierwsze zdanie. Pytanie nie dotyczyło skłonności, przynajmniej bezpośrednio.

3. W psychologii mówi się o werbalizacji negatywnych uczuć. Jeśli nie są wypowiedziane, niszczą człowieka. Może warto - jeśli boi się rozmawiać o tym ze swoim spowiednikiem - powiedzieć o tym przy okazji np. rekolekcji....

xwl.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg