Mm. 05.10.2009 21:31
Chciałabym wrócić do wcześniej zadanego pytania, bo nie na wszystko otrzymałam odpowiedź (http://zapytaj.wiara.pl/index.php?grupa=8&art=1252954283)
Dotyczy separacji małżonków:
- Czy żeby móc przyjmować Komunię Św., musi zostać wniesiona „sprawa o separację” (nie wiem, czy tak to się nazywa) do władz kościelnych?
- Jeśli tak, to gdzie?
- Czy małżonkowie mogą „nieoficjalnie” się wzajemnie odseparować (na jakiś czas zamieszkać osobno itp.)?
Jeżeli chodzi o wcześniej zadane pytanie: oczywiście "myśl" o separacji nie powstała w związku z niskimi zarobkami męża! Napisałam o tym tylko dlatego, żeby zwrócić uwagę na to, że żona musi pracować zawodowo (teoretycznie, gdyby zarobki męża wystarczały na utrzymanie rodziny, można by uznać, że żona, skoro nie pracuje, jest przez cały dzień w domu, to powinna sama troszczyć się o wszystkie obowiązki, co z drugiej strony wcale nie uważam za dobre rozwiązanie - małżonkowie powinni się wspierać).
Przenośnie powiedzenie "nie pomaga ani prośba ani groźba" też chyba nie zostało dobrze zrozumiane. Przez "groźbę" rozumiałam właśnie np. niegotowanie obiadu.
Nie jestem zwolennikiem drastycznych kroków (a wręcz przeciwnikiem). Ale do naprawy sytuacji potrzebne są chęci z dwóch stron. Wiem, że znajoma nie radzi sobie z tym wszystkim i jest wyczerpana psychicznie (wyczerpana takim życiem, swoją bezradnością, brakiem chęci ze strony męża). Zaczyna myśleć o rozwodzie. I właśnie pytanie o separację, żeby wziąć pod uwagę "mniejsze zło".