Wojciech 09.05.2009 13:16
Szczęść Boże.
Czy chrześcijanin musi być mięczakiem? Dlaczego odeszły w zapomnienie stare dobre wartości katolickie: chrześcijańskiego rycerza, który w imię Chrystusa walczy ze złem, również z użyciem siły? Dlaczego obecny kościół promuje inne formy działania? Często spotykam się z tym zarzutem od znajomych, którzy katolikami nie są, a wyznają podobne wartości w stosunku do aborcji, komunizmu, feminizmu, homoseksualizmu mówiąc że my katolicy jesteśmy słabi, zamiast walczyć ze złem - ,,nadstawiamy drugi policzek", praktycznie zezwalając złu na to by rozrastało się. Trudni nie przyznać im racji. Sam będąc facetem trochę mi uwłacza taka postawa - mięczaka, słabeusza. W naturze mężczyzny jest walka, siła i twardość. Próbowanie pozbawić mężczyzny tych cech to działanie wbrew naturze. Skoro kiedyś można było być chrześcijaninem - rycerzem to dlaczego obecnie nie można?
Wiem, że powiedziano - ,,zło dobrem zwyciężaj", ale czy forma walki i siły zawsze jest czymś złym?
Z góry Bóg zapłać.