Angelika
04.05.2009 00:02
Szczęść Boże!
Nie wiem czy zadaje pytanie we właściwym dziale, ale trochę trudno jest mi je zweryfikować.
Chodzi o fragment zawarty w nowennie do BM a mianowicie:"(...) niechaj w tym ogniu czystej miłości Twojej rozgrzeją się te zlodowaciałe dusze, które podobne są do trupów i takim Cię wstrętem napawają."
kompletnie tego fragmentu nie rozumiem, strasznie się popłakałam czytając go bo słowa "takim Cię wstrętem napawają" strasznie kłócą się z moim wizerunkiem kochającego Jezusa... wydaje mi się, że Jezus żałuje takich dusz ale na pewno nie napawają go one wtrętem... bo i jak mam żyć ze świadomością, że napełniam Jezusa wstrętem? to okropne:/
A może ja to źle interpretuje? błagam pomocy, te słowa praktycznie odarły mnie z wiary...
Z Panem Bogiem...
Odpowiedź:
Pewien typ pobożności, niekoniecznie zresztą z minionej epoki, chyba nie dość jasno odróżnia to, co można nazwać sprzeciwem wobec ludzkiego grzechu od postawy wobec grzesznego człowieka. W świetle Ewangelii tę róznice powinniśmy chyba jasno widzieć. Jezus przecież szczególnie często rozmawiał z ludźmi, którymi gardzili tak zwani pobożni. Niestety, w swojej gorliwości twórcy niektórych modlitw czzy pobożni kaznodzieje takich niuansów nie zauważali i nie zauważają...
Odpowiadającemu wydaje się, ze problem jest szerszy. Chyba czas krytycznie przyjrzeć się pobożnej spuściźnie naszych ojców. Bo wiele jest w niej treści sprzecznej z tym, co nakazuje nam zdrowa wiara. Czasem, jak w przypadku głośnego parę lat temu problemu wokół "nie wódź nas na pokuszenie" w modliwie Ojcze nasz to problem języka, w którym słowa z biegiem czasu zmieniają nieco znaczenie. Dziś ten biblijny zwrot tłumaczony jest raczej jako "nie daj, byśmy byli kuszeni". Czasem jednak to problem teologicznych błedów. I to popełnianych tym chętniej, im bardziej gorąco kochał Boga twórca tekstów. Tak to już jest, ze herezje bardzo często rodzą się... z miłości do Boga...
Przykłady? Ot, trzecia zwrotka pieśni "Serdeczna Matko". "Bo kiedy Ojciec rogniewany siecze, szczęśliwy, kto się do matki uciecze". Można to jakoś wyjaśniać, tłumaczyć pobożnością czasów, w których tekst powstał, ale nie ulega wątpliwości, że w sercach prostych wiernych ten tekst dziś przyczynia się do powstawania fałszywych wyobrażeń o Bogu...
A takich tekstów w modlitwach i pieśniach jest więcej. Określenie Eucharystii mianem "pokarmu aniołów" (jak jest w pełnej pieśni) ma być moze swoje głebokie uzasadnienie teologiczne, ale nie ulega wątpliwości, ze Eucharystia jest pokarmem dla ludzi, nie dla aniołów. Wierzący nie muszą znać teologii.
Najwięcej tego typu nieporozumień pojawia się w kulcie świętych. Nazywanie ich pośrednikami zaciemnia prawdę o jedynym pośrednictwie Jezusa Chrystusa. Jeśli jakiś zwrot budzi niejaności, to należałoby go raczej unikać, a nie nagminnie stosować w modlitewnej praktyce. Wiele niejasnych tytułów mozna też spotkać w Litanii Loretańskiej. Teolog może wiedzieć dlaczego Maryję nazwano Domem Złotym, Arką Przymierza, Bramą Niebieską czy Gwiazdą Zaranną, ale na pewno nie rozumie tego przeciętny katolik.
Znacznie gorzej jest w Godzinkach. Znawcy się zachwycają ich teologiczna głebią, ale gdy dla zrozumienia ich treści nawet przecietny teolog potrzebuje komentarza, to co ma powiedzieć zwyczajny chrześcijanin? "Jam sprawiła, aby na ziemi wschodziła światłość nieustająca" śpiewa prowadzący, a reszta odpowiada "I jako mgła okryłam wszystką ziemię". Ilu pobożnie śpiewających Godzinki widzi nawiązanie Księgi Mądrości, a ilu widzi w tym zdaniu stwierdzenie, że Maryja uczestniczyła w stworzeniu świata? Można rozumieć od biedy, dlaczego w Godzinkach Maryję nazywa się "runem Gedeona", "bramą rajską wystawioną na wschód", ale dlaczego występuje tam zwrot, inaczej niż w Litanii Loretańskiej, "bramo rajska zamkniona"? Czyżby z powodu Maryi nie było możliwości wejścia do Raju?
Dla zaspokojenia co bardziej zaciekawionych czytelników zacytujmy jeszcze fragment znacznie szerszej odpowiedzi, której udzielono tu kilka lat temu na pytanie o modlitwe Ojcze nasz...
Jeśli otworzyć grecki oryginał Nowego Testamentu (Mt 6,13), to mamy tam słowa (za tłumaczeniem interlinearnym) „i nie wprowadź nas w doświadczenie (pokusę)”. Tłumacze różnie ten tekst oddają. Biblia Tysiąclecia ma „i nie dopuść byśmy ulegli pokusie”, Biblia Poznańska: „i nie dozwól nam ulec pokusie”, Przekład Ekumeniczny „i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Wszystkie więc tłumaczą bardzo podobnie. Można chyba oddać sens tego tekstu także słowami (przepraszamy biblistów) „nie wprowadzaj nas w stan pokuszenia” lub „nie daj, byśmy byli kuszeni” albo „oddal od nas pokusy”. Tradycyjne tłumaczenie - „i nie wódź nas na pokuszenie” sugeruje, jakoby Bóg był kusicielem! A to nie jest prawda! Być może zresztą w czasach, gdy nasze tradycyjne tłumaczenie powstało odcień znaczeniowy wyrażenia „wodzić na pokuszenie” był nieco inny. Język jest czymś żywym i słowa zmieniają w nim znaczenie (po setkach lat prowadzi to do nieporozumień)".
J.