anna 18.03.2009 13:46

Prosze mi pomóc bo sama nie wiem co mam robić. Modląc się nachodzą mnie myśli blużniercze na Pana Boga to się dzieje tak szybko że nie moge tego opanowć jakby nerwica natręctw. Później tego strasznie żałuje. Nie mam nad tym do końca kontroli. Martwi mnie chrzest mojego dziecka czy aby jest ważny. Podczas wyrzekania sie zła na chrzcie znowu naszła mnie myśl i mówiąc wyrzekamy się dopuściłam myśl: przyjmujemy. Z kolei swoją wiare wyznałam szczerze że wierze. Prosze mi pomóc czy sakrament w tym wypadku jest ważny? Jak się z tego wyspowiadać skoro to nieświadomie mnie nachodzi?

Odpowiedź:

Myśli, które człowieka nachodzą nie są grzechem. Można je raczej rozpatrywać w kategoriach pokusy. Dopiero gdyby człowiek z upodobaniem się na nich zatrzymał, wtedy można by mówić o grzechu. Ale zatrzymać się na myślach z upodobaniem można tylko będąc w pełni świadomym swojego wyboru. Kilka sekund to za mało... Nawet jeśli niechciana myśl wraca nie jest to przecież świadomy, odpowiedzialny wybór człowieka, ale coś, co mu się bez jego woli narzuca...

Co robić? Najlepiej chyba podchodzić do sprawy spokojnie. Ilekroć takie myśli przychodzą nie panikować że zaraz będzie grzech, a chwalić ustami Pana Boga. Można Panu Bogu powiedzieć (najlepiej wypowiadając to na głos czy szeptem, ale chyba lepiej nie tylko w myślach): "Panie Boże, Ty widzisz co dzieje się mojej głowie. Nie chcę Cię obrażać i chcę żebyś to wiedział. Proszę, nie traktuj moich myśli jak bluźnierstwa. To do mnie przychodzi i nie potrafię sobie poradzić. Ale gdybym naprawdę chciała Cię obrazić, to bym to powiedziała Ci to tak, jak mówi teraz, wypowiadając ustami. Ale nie chcę, bo jesteś dla mnie godzien wszelkiej czci i chwały"...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg