km_kasia 26.02.2009 16:10

Szczęść Boże!
w prezentacji na temat zagrożeń duchowych, autorstwa jednego z księży egzorcystów, przy punkcie "okultyzm" zauważyłam, że zagrożeniem są bioenergoterapia oraz zioła energetyzowane okultystycznie o. Klimuszki, a także działalność uzdrowiciela Cliva Harrisa. Podkreślone jest tam, że jest to zagrożeniem nawet, jeśli ktoś w to nie wierzy, a żeby nie było złych skutków, najlepiej wspomnieć o tym przy spowiedzi. Pod datą 2004-03-01, znalazłam tu taką wypowiedź:

"Kilkanaście lat temu nikt (lub niewielu) nie był jeszcze świadomy niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą bioenergoterapia. Dlatego w tamtych czasach rzeczywiście organizowano takie spotkania także w kościołach. Dziś jednak wiemy na ten temat więcej. Wierzący obawiają się, że często bioenergoterapia wiąże się z działaniem demonów, które uzdrawiają ciało, by uzyskać większy wpływ na duszę człowieka. Trudno powiedzieć, że jest tak w każdym wypadku. Ale trudno też oprzeć się wrażeniu, że takie niebezpieczeństwo jest realne... Sporo ludzi traktuje te metody jak rodzaj nowej religii, odwracając się od zdrowej wiary...
Kościół zazwyczaj ostrożnie wypowiada się o konkretnych ludziach. Nie spotkaliśmy się z żadnym potępieniem ojca Klimuszki czy Clive Harrisa. Trzeba jednak dodać, że o. Andrzej Czesław Klimuszko zajmował się chyba przede wszystkim leczeniem ziołami, a taka działalność nie jest uważana za magię. To tylko wykorzystywanie leków, jakich dostarczyła nam sama natura...
Podobnie ma się sprawa z homeopatią. W najgłębszym przekonaniu piszącego te słowa w homeopatii mamy do czynienia z oszustwem. Bo skuteczności działania leków homeopatycznych ich zwolennicy dopatrują się w mechanizmach, które nijak się mają do naszego naukowego poznania. Wręcz przeciwnie, dotychczas nie potwierdzono istnienia zjawiska „pamięci wody”, na którą powołują się zwolennicy homeopatii. (Zobacz definicję w Encyklopedii: http://wiem.onet.pl/wiem/01294a.html )
Nie można oczywiście wykluczyć, że pewne specyfiki mogą mieć jakiś związek z praktykami magicznymi, ale bez przesady. W Polsce (i na świecie), zanim lek zostanie dopuszczony do sprzedaży, musi przejść poważne badania. Nieprawdopodobne, by firmy farmaceutyczne masowo zatrudniały osoby parające się magią...
Skoro nie była pani – jak zresztą chyba my wszyscy – świadoma zła wynikającego z bioenergoterapii, to nie popełniła Pani grzechu. Nie musi się więc pani z tego spowiadać... "

moje pytania:
1. skoro ksiądz egzorcysta pisze, że są to zagrożenia duchowe, to czy w takim razie zmieniło się coś w podejściu Kościoła do tych zagrożeń od czasu zamieszczenia tu tej wypowiedzi?

2. skoro ksiądz egzorcysta uważa, że zioła o. Klimuszki są zagrożeniem duchowym, to dlaczego są reklamowane w Gościu Niedzielnym?

3. czy dobrze zrozumiałam, że z tej wypowiedzi sprzed 5 lat wynika, że leki homeopatyczne i wspomniane zioła są lekami sprawdzanymi i sprzedawanymi przez firmy farmaceutyczne?

4. czy dobrze zrozumiałam, że jeśli nieświadomie stykamy się z jakimś źródłem działania złych duchów, to one nam nie zagrażają?

5. jak w końcu wygląda sprawa spowiadania się z udziału w seansach bioenergoterapeutycznych? czy są jakieś wytyczne Kościoła w tej sprawie? (niejednokrotnie już od różnych księży słyszałam, że dobrze jest się z tego wypowiadać, podobnie jak z wywoływania duchów itp...)

przepraszam, że się tak rozpisałam i z góry dziękuję za odpowiedzi.
z Bogiem!

Odpowiedź:

1. Dla wyjaśnienia: odpowiadający pisał o kilku sprawach. Bioenergoterapii (Harris), homeopatii, leczeniu ziołami (zioła ojca Klimuszki). O bioenergoterapii napisał:

"Wierzący obawiają się, że często bioenergoterapia wiąże się z działaniem demonów, które uzdrawiają ciało, by uzyskać większy wpływ na duszę człowieka. Trudno powiedzieć, że jest tak w każdym wypadku. Ale trudno też oprzeć się wrażeniu, że takie niebezpieczeństwo jest realne... Sporo ludzi traktuje te metody jak rodzaj nowej religii, odwracając się od zdrowej wiary"... Jak widać nie ma tu pochwały bioenergoterapii.

Jest natomiast opinia, której gotów jestem bronić przed każdym, że problem homeopatii to nie kwestia magii, ale oszustwa. Homeopatia polega na rozcieńczaniu. Jej zwolennicy twierdzą, ze działanie lecznicze tych substancji spowodowane jest pamięcią wody (fizyka nie zna takiego zjawiska), dziki któremu nie potrzeba samej substancji leczniczej, a wystarczy jej zapamiętany przez wodę kształt. To brednie. Jednak specyfiki te można kupić w aptece. Zawierają śladowe ilości substancji leczącej, która nijak nie pomoże. Chyba że na zasadzie efektu placebo. Chyba nie wierzy pani, że firmy farmaceutyczne zatrudniają wiedźmy, które najpierw nocą zbierają magiczne zioła, wydłubują oczy kogutom tudzież pobierają woreczki żółciowe kotom a potem, przebrane w fartuchy, ważą swoje mikstury i robią z nich pigułki?

Leczenie ziołami nie ma nic wspólnego z homeopatią. Od dawna wiadomo, że niektóre z nich maja właściwości lecznicze. Tyle że mając do dyspozycji współczesne środki czasem o tym zapominamy. Zioła ojca Klimuszki może nie są panaceum na wszystkie dolegliwości, ale w pewnych chorobach zapewne mogą pomóc. O to też jestem gotów spierać się z każdym, kto widzi w tym magię.

2. Jak wyżej.

3. Środki homeopatyczne kupuje się w aptekach, a w nich nie można sprzedawać produktów niewiadomego pochodzenia. Wiec produkują je firmy farmaceutyczne (bo raczej nie wytwórnie pampersów). Zioła nie maja takich obostrzeń, ale wytwórcy tych preparatów też na pewno muszą spełniać jakieś wymogi sanitarne.

4. Doświadczenie egzorcystów uczy, że nawet nieświadome zetknięcie się z przedmiotem wykorzystywanym w magii może mieć dla człowieka zgubne skutki. Ale jeszcze raz podkreślmy: pigułki w aptece nie są wytworem wiedźm, a zioła dziełem diabła.

5. Jeśli uczestniczyłaś w seansie bioenergoterapeutycznym - powiedz to w spowiedzi. Można to bowiem uznać za udział w praktykach magicznych...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg