Szczęść Boże! 02.02.2009 22:16

Tak bardzo proszę o odpowiedz,jestem bardzo przygnębiona,pamietam jak byłam badzo młoda popełniłam wiele grzechów za które bardzo sie wstydzę,(takie grzechy młodzieńcze),nigdy się znich nie spowiadałam bo bardzo przeżywałm każdą spowiedz i tak jest do dziś,poprostu paraliżuje mnie strach trzęse sie nogi mi sie uginają ,głos się trzęsie. Tak sobie myslę dlaczego tak jest, jestem normalnym człowiekiem mam rodzinę kocham ich pomagam na ile mogę.Chodzę do kościoła w każdą niedziele,staram się modlić ,należę do róż różańcowych,nawet byłam członkiem rady parafialnej,bardzo lubilam udzielać się społecznie,a nie potrafię się otworzyć.Teraz juz jest trochę inaczej,bardziej dojrzałam,ale nie potrafie wrócic do przeszłosci żeby to wyznać. Co mam robić?chciałabym usłyszec słowa pocieszenia.Bóg zapłać.

Odpowiedź:

Nie ma innego wyjścia, jak w końcu szczerze się wyspowiadać. Trzeba porzucić niepotrzebny w takim wypadku wstyd. Pomoże w tym pewnie wybranie jakiegoś bardziej doświadczonego spowiednika, dającego więcej intymności miejsca i czasu spowiedzi... Ale w końcu wszystko wyznać trzeba. Bo będzie się to za Panią ciągnęło do końca życia burząc wszelką harmonię...

Strach paraliżuje? Uniemożliwia podjęcie takiej decyzji? Kiedy człowiek wie, ze nie ma innego wyjścia jak zmierzyć się z problemem, wtedy udaje się czasem strach wyłączyć. Tak, wyłączyć jak światło w piwnicy. Jest kolejka do konfesjonału, jest wyznanie grzechów. Kilkanaście minut i po wszystkim. I igłą nie ukłują...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg