wierzący24 07.01.2009 23:59
Szczęść Boże
1. Odnośnie pytania o rozgrzeszenia w przypadku braku żalu z dnia 2008-12-10. Czy mimo, że jest się po takiej nieważnej spowiedzi - Eucharystia (jak i pozostałe sakramenty) jest ważna, ale świętokracka i bez błogosławionych skutków, tak?
2. Może zbytnio przesadzam z powszechnością nieważnych spowiedzi. Ale sam po sobie mogę powiedzieć, że kiedyś do spowiedzi podchodziłem w sposób taki, piątek - spowiedź, - niedziela - upijamy się do upadłego. Praktycznie zerowy rozwój duchowy, jak nie ujemny. Jak też powiedziałem znajomemu o tym, że bez żalu nie ma rozgrzeszenia (tuż przed Mszą Bożonarodzeniową) usłyszałem "ja nie mam zamiaru rezygnować z seksu z dziewczyną", a 30 minut później przystąpił do Komuni w trakcie tej Mszy... Ile zresztą jest małżeństw stosujących antykoncepcję i nie zamierzających z niej rezygnować jak i przed tak i po spowiedzi... I to przeważnie nie polega na tym, że z powodu słabości popełniają te grzechy, ale ze złej woli. Myślę, że jest tu wina mody podważania autorytetu Kościoła czyli "ja tego za grzech nie uznaję", dlatego też uważam, że jest to zjawisko dość powszechne - przynajmniej w moim środowisku...
Jaki sens ma w takim razie obowiązek przystępowania przynajmniej raz w roku do spowiedzi i Komuni Świętej? Skoro to rodzi świętokrackie przyjmowanie Komuni...
Mam jeszcze trochę pytań odnoścnie spełniania Woli Bożej
1. Spełnianie Bożej woli to przestrzeganie przykazań. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale św Faustyna wyróżniała różne poziomy spełniania Bożej woli: m. in. bodajże zewnętrzne przestrzeganie przykazań oraz kierowanie się dodatkowo wewnętrznymi natchnieniami... - czy osoba świecka powinna pozostać na tym najniższym poziomie spełaniania Woli Bożej - tej tzw. "zewnętrznej", żeby nie zaniedbać pracy, rodziny itp.?
2. Często słyszę, że powinniśmy pozwolić Bogu realizować Jego plan wobec nas. Co to znaczy i jak mamy to robić? "wystarczy" przestrzegać przykazań miłości?
No i ostatnie:
Jak bronić się przed rutyną w wierze? Ponoć powoduje ona, że tworzymy swojego bozka i realizujemy własny plan, który Bóg ma nam poprostu tylko błogosławić. Ale czy skoro wciąż przestrzegamy przykazań to czy można tu mówić o własnym planie? Mam właśnie wątpliwości czy to ja oddaliłem się od Boga przez rutynę, czy to On daje mi to uczucie oddalenia od Niego, bo mnie doświadcza...
Dodam, że ostatnio podczas modlitwy miałem do przeczytania fragment (czytam rozdział dziennie)
"Synu mój, nie lekceważ karania Pana,
nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza.
Bo kogo miłuje Pan, tego karze,
chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje."
Ale podczas spowiedzi spowiednik dał mi odczuć, że być może to ja się od Niego oddaliłem...
Bardzo, bardzo dziękuję za wszytkie odpowiedzi.
Bóg zapłać!