Micho 04.01.2009 00:24
Szczęśc Boże! Mam pytanie na temat naturalnych metod planowania rodziny. Tzw. w skrócie (o ile się nie mylę) NPR są jedyną metodą antykoncepcji uznawaną przez Kościół katolicki. Jeżeli dobrze się orientują, to NPR polega na obserwacji cyklu miesięcznego u kobiety i zapisywaniu odpowiednich zmian (np. podwyższona temperatura itd.) w kalendarzyku, co ma na celu sprawdzenie kiedy w przybliżenu występują u tej kobiety dni płodne i niepłodne (więcej jest chyba tych drugich). Załózmy że występuje taka sytuacja: jest małżeństwo sakramentalne (posiada ślub kościelny). Tak przedstawia się ich sposób myśleni: Oboje, mąż i żona, pragną wyrazić swą miłość poprzez stosunek seksualny. Oboje tego pragną, ze wzajemny poszanowaniem godności i wolności drugiego małżonka. Chcialiby odbyć stosunek, ale nie chcieliby aby w jego wyniku doszło do zapłodnienia i narodzin dziecka. Nie chcą stosować sztucznej antykoncepcji. Dlatego na datę stosunku wybierają dzień, kiedy kobieta zgodnie z prowadzonym kalendarzykiem, "ma dzień niepłodny", czyli teoretycznie nie powinno dojść do zapłodnienia, choć nie ma co do tego 100 procentowej pewności (przecież można było pomylić się w obliczeniach itp.).
Czyli ich celem jest wyrażenie swojej miłości i oddanie się przyjemności płynącej ze stosunku seksualnego. Choć w tej sytuacji ich celem nie jest zapłodnienie, które przecież jest najważniejszym celem stosunku seksualnego, zaplanowanym przez Pana Boga, to jednocześnie są oni otwarci na nowe życie, gdyby jednak do zapłodnienia doszło, mimo stosowania NPR (nie stosują oni bowiem żadnych sztucznych środków antykoncepcyjnych, nie ma też mowy o aborcji). Te małżeństwo moim zdaniem pozostaje wierne Bogu i Jego przykazaniom. Zdaje się Mu mówić: "Panie Bożę, chcemy wyrazić swą miłośc poprzez stosunek seksualny, ale nie chcemy w tej chwili począć dziecko. Zdajemy się na Twoją wolę. Jeżeli zechcesz ofiarować nam, mimo że tego w tej chwili nie planujemy, nowe dziecko wtedy z miłością je przyjmiemy do naszej rodziny". Czy w powyżej przedstawionej sytuacji jest coś złego? Czy tak właśnie działa NPR, akceptowane przez Kościół katolicki? Czy nie ma tu żadnego grzechu, zwłaszcza ciężkiego? Czy można świadomie odbywać stosunek (bez żadnych sztucznych zabezpieczeń, sztucznej antykoncepcji), będąc świadomym, że tego dnia w powiedzmy 80-90% nie dojdzie do zapłodnienia, czyli celem stosunku jest wyrażenie miłości (małżeńskiej oczywiście) i oddanie się przyjemności (celowo wybrać "dzień niepłodny")? Czy takie zachowanie godzi w Boży zamysł o celu stosunku seksualnego, którego celem jest poczęcie nowego życia? Czy też jeżeli małżeństwo chce odbyć stosunek, musi poczekać na ten jeden dzień płodny w miesiącu? Czy w kresie po ok. 50 roku życia, gdy kobieta nie może już zajść w ciążę z naturalnych powodów, małżeństwo może nadal świadomie odbywać stosunki seksualne, chociaż nie ma właściwie żadnej możliwości zapłodnienia? Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam!!!