maciek... 19.12.2008 10:28

Mam 2 pytaniea które nie dają mi spokoju.

Czemu, urodzone dzieci posiadają grzech pierworodny skoro seks malzenski nie jest grzechem, jezeli jest w celach rozmnazania (a jak sie tez ostatnio twierdzi, nie tylko" to dlaczego urodzenie dziecka 'naznacza' go grzechem? I dlaczego, my jako dzisiejsi ludzie mamy ponosić "kare" za Adama i Ewę ?
Drugie pytanie, to chodzi o chrzest. Wyznawanie religii ma być dobrowolne tak?? A czy zanoszenie do chrztu niemowlęcia nie jest w pewnym sensie "narzucaniem" wiary?? I jak takie dziecko urośnie, wiadomo że będzie chrześcijaninem... Nie jest tak??

Odpowiedź:

1. Grzech pierworodny nie ma wiele wspólnego z seksualnością człowieka. To nie dlatego człowiek rodzi się z grzechem pierworodnym, że jego rodzice współżyli. Jest tak, bo przez grzech pierwszych rodziców cała ludzka natura została skażona. Dziedzicząc ją przez zrodzenie (czy dziś powiedzielibyśmy poczęcie wskutek aktu seksualnego) człowiek otrzymuje ja także z owym niechcianym bagażem.

Pięknie naukę o grzechu pierworodnym wyjaśniono w Katechizmie Kościoła katolickiego (402-405). Po przeanalizowaniu na czym polegał grzech pierwszych rodziców (397-401) napisano:

"Za św. Pawłem Kościół zawsze nauczał, że ogromna niedola, która przytłacza ludzi, oraz ich skłonność do zła i podleganie śmierci nie są zrozumiałe bez ich związku z grzechem Adama i faktem, że on przekazał nam grzech, z którego skutkami rodzimy się wszyscy i który jest "śmiercią duszy". Ze względu na tę pewność wiary Kościół udziela chrztu na odpuszczenie grzechów nawet małym dzieciom, które nie popełniły grzechu osobistego.

W jaki sposób grzech Adama stał się grzechem wszystkich jego potomków? Cały rodzaj ludzki jest w Adamie sicut unum corpus unius hominis - "jak jedno ciało jednego człowieka". Przez tę "jedność rodzaju ludzkiego" wszyscy ludzie są uwikłani w grzech Adama, jak wszyscy są objęci sprawiedliwością Chrystusa. Przekazywanie grzechu pierworodnego jest jednak tajemnicą, której nie możemy w pełni zrozumieć. Wiemy z Objawienia, że Adam otrzymał świętość i sprawiedliwość pierwotną nie dla siebie samego, ale dla całej natury ludzkiej; ulegając kusicielowi, Adam i Ewa popełnili grzech osobisty, ale ten grzech dotyka natury ludzkiej, którą będą przekazywać w stanie upadku. Grzech będzie przekazywany całej ludzkości przez zrodzenie, to znaczy przez przekazywanie natury ludzkiej pozbawionej pierwotnej świętości i sprawiedliwości. Dlatego grzech pierworodny jest nazywany "grzechem" w sposób analogiczny; jest grzechem "zaciągniętym", a nie "popełnionym", jest stanem, a nie aktem.

Chociaż grzech pierworodny jest grzechem własnym każdego, to jednak w żadnym potomku nie ma on charakteru winy osobistej. Jest pozbawieniem pierwotnej świętości i sprawiedliwości, ale natura ludzka nie jest całkowicie zepsuta: jest zraniona w swoich siłach naturalnych, poddana niewiedzy, cierpieniu i władzy śmierci oraz skłonna do grzechu (ta skłonność do zła jest nazywana "pożądliwością"). Chrzest, dając życie łaski Chrystusa, gładzi grzech pierworodny i na nowo kieruje człowieka do Boga, ale konsekwencje tego grzechu dla osłabionej i skłonnej do zła natury pozostają w człowieku i wzywają go do walki duchowej".

Jeśli można coś dodać... Narzekając jaka to niesprawiedliwość spotkała Cię przez to, że jesteś obarczony skutkami grzechu pierworodnego zauważ, że w Twoim pytaniu pojawia się ten sam problem, co w postawie Adama i Ewy. Oni też myśleli, że Bóg nie daje im tego, co by mógł, że coś przed nimi zachłannie ukrywa.

Dlaczego podlegamy owym niedobrym konsekwencjom grzechu? Odpowiadający ma wrażenie że po to, byśmy kiedyś, w szczęśliwej wieczności, nauczeni doświadczeniem już nie marudzili, że wiemy lepiej iż nasz Stwórca, Odkupiciel i Uświęciciel. Ta
bolesna lekcja, doznanie swojej niewystarczalności, słabości, na pewno nam się przyda...

2. Chrzest nie jest narzuceniem czegokolwiek. Jest ogromną łaską. Dzięki niej dziecko od najmłodszych lat wzrasta w bliskości z Bogiem. Trudno ten dar przecenić. I tak chyba przede wszystkim trzeba widzieć chrzest niemowląt.

Rodzice wychowując dziecko zawsze coś narzucają: język, kulturę, miejsce zamieszkania. Gdy dziecko dorośnie, może wyjechać na stałe do innego kraju i nie przyznawać się do swoich korzeni. Ale nie da się dziecka wychowywać w próżni. Jeśli ma wybierać, musi mieć z czego. Nie można dziecka nie nauczyć mówić twierdząc, że powinno samo kiedyś wybrać, jakiego języka chce używać. Nie można nie pokazać mu gór czy morza, bo kiedyś być może nie będzie chciało tam jeździć na wakacje tylko wybierze zatłoczone miasta i ich kafejki. Żeby dziecko mogło wybierać, musi mieć z czego.

Chrzest dziecka nie jest narzuceniem wiary, gdyż każdy człowiek, po dojściu do takiej czy innej dojrzałości, wybiera sam. Rodzice, wychowując go po chrześcijańsku dają mu tylko podstawę, z której będzie mogło wybrać. Gdyby nie dali wiary, daliby ateizm, albo sceptycyzm wobec wszystkich religii. Czyli też pokierowaliby w kierunku jakiegoś wyboru. Nie da się wychowywać nie dając żadnego (w sensie za lub przeciw) odniesienia do religii...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg