wierzący 16.11.2008 13:16

witam,
stanowisko Kościoła wobec seksu przedmałżeńskiego jest jasne, jednak czy fakt, że że jest on wyrazem miłości dwojga dorosłych ludzi, pewnych swoich uczuć nie ma żadnego znaczenia?? chodzi o to, że Kościół stawia ich na równi np. z nierządnicą, czy mężem zdradzającym żonę, wszystko to jest grzechem seksu pozamałżeńskiego, myślę, że w przeciwieństwie dla Kościoła, dla Boga ma to jednak znaczenie;
co się z tym wiąże absurdalne wydaje mi się zdanie, które przeczytałem w jednej z odpowiedzi, że w zasadzie wszystkie grzechy przeciwko 6 przykazaniu są ciężkie, niby dlaczego? czym owo przykazanie różni się od pozostałych, żeby stosować takie zaostrzenie?
dlaczego niby nie możne by uważać, że np. masturbacja, seks jako oznaka miłości, antykoncepcja, to grzechy lekkie, a np. zdrada małżeńska, prostytucja, gwałt, to grzechy ciężkie??

zastanawia mnie także drobiazgowość i wręcz aptekarskie podejście Kościoła właśnie do szóstego przykazania, pozwolę sobie zacytować odpowiedź:
Co wolno w małeństwie?

Rozumiem, że wszelkie formy seksu pozamałżeńskiego są przez Kościół uważane za grzech. Jak to jednak jest w małżeństwie? Słyszałem, że małżonkom też nie wszystko wolno...
We współżyciu seksualnym między małżonkami dozwolone jest w zasadzie wszystko (w zasadzie, gdyż wykluczone są zachowania obrażające godność partnera, np. zmuszanie do współżycia) byle stosunek w swoim naturalnym przebiegu nie wykluczał możliwości poczęcia.

Nie są grzechem
a) Wszystkie myśli o wspólnym życiu małżeńskim, pragnienia przeżyć seksualnych, wyobrażenia życia seksualnego małżeńskiego, o ile nie wywołują orgazmu
b) Wzajemne pieszczoty, chociaż bardzo podniecające, dające dużą przyjemność seksualną, byle nie wywoływały orgazmu poza stosunkiem małżeńskim. Gdyby przypadkowo nastąpił orgazm niezamierzony – grzechu nie będzie. W przyszłości należy zachować większą ostrożność.
c) Nawet zapoczątkowane zespolenie cielesne i zaniechane, o ile nie prowadziło do wywołania orgazmu u mężczyzny i kobiety nie jest grzechem.

Na podstawie podręcznika teologii moralnej: A. Kokoszka, Moralność życia małżeńskiego

skąd to wrogie nastawienie do orgazmu pojawiające się jako zastrzeżenie w każdym z podpunktów??
rozumiem, że u mężczyzny chodzi o niemarnowanie nasienia(Onan), ale u kobiety? chodzi tylko o to żeby było sprawiedliwie ? a zresztą także u mężczyzny możliwe jest przeżywanie orgazmu bez ejakulacji;
skąd więc wzięło się to wrogie nastawienie to rozkoszy fizycznej którą mogą sobie ofiarować małżonkowie
dlaczego akt płciowy w którym mąż szczytuje a kobieta nie, jest dopuszczalny a odwrotnie już nie, przecież doprowadzenie żony do orgazmu oralnie nie jest przeciwko poczęciu, tylko obok (co z tego że odbywa się w innym, czasie niż normalny pełny stosunek seksualny, obie te formy nie wykluczają się)
przepraszam za tą drobiazgowość, również jest to dla mnie śmieszne, ale to nie ja zacząłem, to Kościół chce te najintymniejsze sprawy podzielić na części pierwsze i powiedzieć co wolno a co nie...

interesuje mnie jeszcze jedna kwestia, mianowicie chodzi odpusty, na jakiej podstawie Kościół może zadecydować, że odmawiając taką i taką modlitwę czy spełniając inne wymagania można uzyskać odpuszczenie, darowanie win swoich lub zmarłego?
czy są to wymagania pochodzące od Boga czy może ustanowił je Kościół a obowiązkiem Boga jest się do nich dostosować :) jeśli papież ogłasza na którymś soborze, że jeśli się spełni 'to i to', to Bóg odpuszcza grzechy, i Bóg rzeczywiście postępuje tak jak mówi papież??, czy nie mamy tu do czynienia z odwróceniem ról??

pozdrawiam

Odpowiedź:

Wyjaśnijmy po kolei.

1. Czy dla Kościoła nie ma znaczenia czy coś jest zdradą małżeńską czy nierządem? Ma. Tak jak jest różnica między zamordowaniem kogoś a kradzieżą samochodu. Oba jednak te czyny są na tyle złe, ze nazywa się je grzechem ciężkim (dokładniej: materię tych grzechów określa się jako ciężka, bo dochodzi jeszcze sprawa świadomości i dobrowolności czynu).

Jest we współżyciu przed ślubem fałsz, który pięknie Pan ujął w swoim pytaniu pisząc o dwojgu ludzi pewnych swoich uczuć. Problem w tym, że uczuć nigdy nie można być pewnym. Najczęściej nie mamy na nie wpływu co wie każdy, kto łatwo wpada w złość, irytację czy gniew. Uczucia trzeba oddawać pod kontrolę rozumu i woli. W miłości zaś trzeba być pewnym swojej decyzji: chcę z ukochanym/ukochaną być na zawsze, będę się zawsze starał pielęgnować naszą miłość, choćby mi było bardzo trudno i choćby ogarniało mnie uczucie złości, zniechęcenia, znużenia...

2. Takie czy inne określenie ciężaru grzechu to kwestia wieków dyskusji tych, którzy zajmowali się teologią moralną. Może warto w tym miejscu przypomnieć, że łagodny Jezus, mówiąc o grzechach nieczystych powiedział, iż kto pożądliwie patrzy na kobietę już w sercu swoim dopuścił się cudzołóstwa (Mt 5, 28). Tylko spojrzenie. A cóż dopiero mówić o masturbacji...

Przytoczę ten fragment w szerszym kontekście wypowiedzi Jezusa o szóstym przykazaniu (bez wywodu o rozwodach), bo znajdujemy w nim pewną bardzo ważną naukę

Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.

Proszę zwrócić uwagę, że o potrzebie wyłupienia oka i odcięcia ręki Założyciel chrześcijaństwa mówi w kontekście grzechów przeciwko 6 przykazaniu. Oczywiście mamy tu do czynienia z hiperbolą. Ale czyż nie po to się ją stosuje, by zaakcentować wagę jakiegoś wskazania?

3. Czy Kościół jest drobiazgowy w sprawach seksu w małżeństwie? Nie. Definicja brzmi: wolno wszystko, byle małżonkowie byli otwarci na życie. Trudno krótką, jednozdaniową definicję uznać za drobiazgową. I można by na niej poprzestać, gdyby nie pokrętne ludzkie myślenie, które mogłoby w niej widzieć usprawiedliwienie dla np. małżeńskiego gwałtu czy hołdowania dewiacjom. A pozostałe trzy punkty to uszczegółowienie owej jednozdaniowej definicji prze powiedzenie co nie jest grzechem.

W myśl pierwszego z tych punktów nie jest grzechem myślenie o seksie z małżonkiem. Zastrzeżenie o orgazmie dodano żeby wyraźnie powiedzieć, że myślenie o współżyciu nie może być formą małżeńskiej masturbacji. Takie zachowanie kłóciłoby się z drugą częścią owej jednozdaniowej definicji, że seks małżeński ma być otwarty na życie. To tylko przypomnienie czegoś, co napisano wcześniej.

Drugi z podanych punktów dotyczy pieszczot. Znów jest to pozwolenie na pieszczoty, nawet te dające duża przyjemność seksualną z przypomnieniem, że współżycie seksualne ma być otwarte na nowe życie.

Natomiast w trzecim punkcie chodzi o uspokojenie sumienia tych małżonków, którzy rozpoczęli współżycie, ale z niego z różnych przyczyn zrezygnowali (np. ktoś zadzwonił do drzwi, któreś z nich poczuło się zmęczone). Nie popełniają grzechu przerywając. Współżycie nie musi kończyć się orgazmem. Przypomniano jednak: jeśli się kończy orgazmem, powinno być ono otwarte na możliwość poczęcia.

Wbrew temu co Pan pisze owe punkty nie są wyrazem wrogiego nastawienia do orgazmu. To wyjaśnienie pewnych szczegółowych kwestii mające pokazać, co grzechem nie jest. Są jednak owe punkty wyrazem wrogiego nastawienia do takich zachowań, które szukałyby usprawiedliwienia dla złamania zasady, ze współżycie seksualne w małżeństwie powinno być otwarte na nowe życie. Napisał Pan, że podane zasady są dla Pana śmieszne. Jak widać zupełnie ich Pan nie zrozumiał...

4. Wyjaśnienia nauki o odpustach znajdzie Pan TUTAJ

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg