BioZ 23.10.2008 16:53

Witam,
Jeszcze jedno pytanie.
Tak zacząłem analizować nasze ludzkie zwyczaje i emocje towarzyszące śmierci bliskich i śmierci ogólnie i tak mnie coś zastanawia...
Skoro śmierć ma być tylko przejściem do lepszego świata, dlaczego okres zwany żałobą jest taki napełniony smutkiem i powagą? Dlaczego wtedy żyjący bliscy płaczą (szczerze byłem na pogrzebie wujka kilka lat temu jedynie ale jakoś nie płakałem, albo jestem coś nie teges albo już wtedy twierdziłem że nie ma powodu do zmartwień)? Czy jest to spowodowane uczuciem trwałej i nieodwracalnej utraty tej osoby, któremu towarzyszy uczucie przemijania i zwątpienie w prawdziwość wyznawanej wiary, czy może zwykłym nagromadzeniem się emocji i takim "szkoda, że póki co kontakt się urywa"?
Poza tym... też czasem na Mszy jak są śpiewane te pieśni dotyczące np. śmierci to mam wrażenie, że ludzie tak jakby... Mimo wszystko się tego boją i woleliby tego uniknąć.

Choć ja tam podobny jestem, wolałbym paruzję za mojego życia;).

Pozdrawiam i przepraszam jeśli jakoś tak arogancko wybrzmiewa ta wiadomość,
BioZ

Odpowiedź:

Liturgia pogrzebowa pełna jest tekstów wyrażających nadzieję na życie wieczne. Najlepiej chyba wszystko to streszcza jedna z prefacji, przewidzianych na pogrzebową Mszę: "choć nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci, znajdujemy pociechę w przyszłej nieśmiertelności". Ludzie smucą się, bo żegnają kogoś bliskiego. Mogą się jednak i cieszyć. Zwłaszcza kiedy - po ludzku - są pewni zbawienia owej bliskiej osoby...

Na pewno bywają na pogrzebach w kościele tacy, którzy nie bardzo wierzą w życie wieczne. Albo nie za bardzo to sobie uświadamiają. Cóż... Różni jesteśmy...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg