Magdalena Dzierżęga 18.09.2008 19:44

Szczęść Boże,

Jaką postawę przyjmuje kościół katolicki w kwestii gospodarki wolnorynkowej?
Moje pytanie zaprząta mi już od dłuższego czasu głowę i jest dla mnie jednocześnie niejednoznaczne w swojej odpowiedzi (mam tu na myśli subiektywizm,każdej możliwej odpowiedzi i jednocześnie pewnego rodzaju nierozstrzygalność oraz dylematy,które dopadają człowieka,który stara się odnalezć odpowiedz).
Bardzo proszę spróbować odpowiedzieć na moje pytanie

Bóg zapłać,
Magdalena

Odpowiedź:

Kościół nie formułuje jakiejś jednoznacznej oceny gospodarki wolnorynkowej. Katolicka nauka społeczna wskazuje na dwie fundamentalne zasady, które powinny życiem społecznym: uczestnictwa i pomocniczości. (Czasem dodaje się też zasadę solidarności).

Człowiek ma prawo i obowiązek uczestniczyć w życiu społecznym - głosi pierwsza z nich. Czyli każdy powinien jakoś troszczyć się o dobro wspólne. Czy to przez pracę (także kucharza, piekarza, kierowcy, nauczyciela, wychowanie dzieci w rodzinie itd itp), płacenie podatków, udział w wyborach czy to jakąś pracę społeczną. Jest to obowiązek, ale i prawo: nikt nie powinien być wykluczony z owej troski o dobro wspólne. Mówiąc obrazowo i upraszczając, nie może być tak, że politycy mówią zwykłym ludziom, ze maja się nie wtrącać w ich sprawy, bo to oni są od troski o dobro wspólne. Zasada ta pozwala maksymalnie wykorzystać potencjał całego społeczeństwa: co 30 milionów głów, to nie głowa jednego wodza i jego najbliższych doradców (czy sejmowego pół tysiąca).

Zasada pomocniczości głosi natomiast, że jednostka wyżej zorganizowana powinna interweniować tam i tylko tam, gdzie jednostka niżej zorganizowana sobie nie radzi. Czyli np. pomoc społeczna powinna pomagać rodzinie tylko wtedy, gdy ta sobie nie radzi, państwo powinno interweniować tylko wtedy, gdy nie radzi sobie samorząd lokalny. Owe jednostki nadrzędne powinny pomagać, a nie zastępować...

Jak to przełożyć na kwestię gospodarki wolnorynkowej? Tu wiele będzie zależało od interpretacji tego, kiedy państwo już musi interweniować w rynek, bo ten sobie nie radzi. Np. gdy występuje poważny problem niesprawiedliwego podziału dóbr, bezrobocia, załamania gospodarki itd. Jednak jedno wydaje się jasne: maksimum kompetencji dla jak najniżej zorganizowanych grup społeczeństwa: rodziny, samorządów przedsiębiorców, minimum interwencji tych wyżej zorganizowanych, czyli głownie państwa.

Moim zdaniem katolicka nauka społeczna generalnie jest za gospodarką wolnorynkową. Pozwala ona maksymalnie wykorzystać ludzką inicjatywę i pomysłowość. Wszelkie zmiany, w których państwo zastępuje dobrze funkcjonujące mechanizmy grup niżej zorganizowanych (rodziny, samorządów) należy uznać za niezgodne z katolicką nauką społeczną...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg