Mateusz 30.08.2008 23:24
Szczęśc Boże,
Mam takie dziwne pytanie, może nie chodzi mi o konkretnie moją sytacje ale ogólnie:
Jechałem z dwoma osobami (nazwijmy ich X i Y) w autobusie. X powiedział jakieś oszczerstwo (chyba w żartach) na mnie, ja uznałem to za żart i nie zdementowałem a Y wziął to na poważnie. Potem Y rozgadał ten zły "fakt" o mnie innym i gdy ktoś (np. osoba A) się mnie spytał czy to prawda to powiedziałem, że nie :)
No i teraz czy ja w ten sposób nie zgrzeszyem jakoś przeciwko Y mimo, że on chciał mnie poobmawiać? Bo postawiłem go w złym świetle, stwierdziłem ze kłamie na mój temat co jest prawdą choc on mysli przeze mnie, że mówi prawdę. W końcu obmowa to nie to samo co oszczerstwo...
Czy powinienem osobie A opowiedzieć, że nie jest to prawda, ale Y mysli, że to jest prawda?
Materia tego zarzutu nie wiem jaka jest, jest to posądzanie o regularną kradzież małych kwot (ile rzekomy proceder miał trwać nie wiem)...
PS.
Co jeśli sprawa jest "świerza" a co jesli już minął od niej rok i może mało kto ją pamieta?
Czy musze teraz to sprostować tej osobie