Paweł
10.08.2008 17:38
Szczęść Boże!
Mam pytanie: Jak to jest, skoro, jak pisze na swej stronie internetowej ks. dr Michał Kaszowski, "I. Według zdania wielu teologów, jeśli stopnia swojej winy nie potrafi dokładnie określić osoba starająca się żyć zgodnie z sumieniem, zastanawiająca się nad sobą, jej budzący wątpliwość grzech nie był ciężki. Sam fakt nieumiejętności określenia ciężaru grzechu, stopnia świadomości i dobrowolności działania świadczy, że grzechu ciężkiego nie było. Świadome i dobrowolne zaangażowanie się w zło nie było zbyt wielkie, skoro człowiek, zamiast pewności grzechu ciężkiego, ma wątpliwości.", to Odpowiadający często odpowiada, iż jest zasada, że w razie wątpliwości nie należy działać (przystępować do Komunii św.) i najlepiej pójść z tą sprawą do spowiedzi, ponieważ grzech jednak mógł być ciężki? Jak to w końcu jest? No bo skoro grzech ciężki może być popełniny TYLKO wtedy, gdy jest w pełni świadomy i dobrowony. Czyli np. jeśli kogoś nachodzą pokusy do masturbacji i powie sobie "A co mi tam szkodzi" i dopuści się tego czynu, to chyba nie może mieć żadnych wątpliwości, że ten czyn to grzech ciężki (zakładając oczywiście, że cała sytuacja nie miała miejsca w jakimś półśnie albo coś podobnego). No a jak ktoś ma te wątpliwości... Bardzo proszę o wyjaśnienie mi tej kwestii. Oczywiści nie twierdzę, iż Odpowiadający źle odpowiada, ale tej sprawy po prostu do końca nie rozumiem, dlatego proszę o wyjaśnienie.
Z góry bardzo dziękuję i przepraszam za kłopot. Z Panem Bogiem.
Odpowiedź:
Trochę to pytanie pokręcone.... To znaczy tak. Gdy ktoś dopuszcza się grzechu masturbacji rzeczywiście nie powinien mieć wątpliwości, że popełnił grzech ciężki. Człowiek o dobrze ukształtowanym sumieniu wie, że tak ten grzech jest kwalifikowany i nie ma specjalnie nad czym rozmyślać. Trzeba powierzyć sprawę Bogu w sakramencie pokuty.
Wątpliwości czy grzech był ciężki czy nie dotyczą raczej sytuacji nie do końca jasnych. Np. bójki. Nie każdy udział w bójce jest grzechem. Gdy ktoś ocenia, że specjalnie nikogo nie skrzywdził (np. tylko się bronił), może przystępować dalej do Komunii. Gdy już jednak zaczynają się pojawiać wątpliwość, czy czasem jednak stanowczo za bardzo się bronił (bo wszystko skończyło się nie tylko złamaniem przeciwnikowi szczęki, ale nadto złamaniem mu trzech żeber i sińcami na jego plecach od kopania go, gdy już leżał), to wątpliwości są już jak najbardziej uzasadnione. Być może można powiedzieć, że ów ktoś działał w afekcie, ale skoro on sam ma wątpliwości, to powinien się z grzechu wyspowiadać....
To samo dotyczy sytuacji, gdy wątpliwości dotyczą materii grzechu. Dajmy na to kradzież. Ktoś zabrał drugiemu zegarek. Czy to już grzech ciężki czy nie? Gdyby chodziło o cukierka można powiedzieć, ze grzechu ciężkiego nie było. Ale zegarek? Ile był wart? Jak zamożny był ten, komu się go ukradło? Ktoś może powiedzieć, że za tani zegarek nie można pójść do piekła. Ale to już są poważne wątpliwości, dlatego trzeba by o tym grzechu w spowiedzi powiedzieć.
Owe dwa przykłady były ilustracją pierwszej tezy: w wątpliwości nie należy działać. To znaczy w tym wypadku nie należy przystępować do Komunii świętej.
Bywa jednak inaczej, i o tym wypadku pisze ks. Kaszowski. Są ludzie o wrażliwym sumieniu. Żyją dobrze i uczciwie. Ale czasem zdarza im się popełnić jakieś zło. Nieprzyzwyczajeni do takich sytuacji skłonni są oceniać się zbyt surowo. Na chłopski rozum nie było wielkiego zła, ciężkiego grzechu, ale coś jednak nie daje im spokoju. Takich właśnie wypadków dotyczy podana przez ks. Michała Kaszowskiego zasada: jeśli masz wątpliwości, to przystępuj do Komunii, bo gdybyś naprawdę popełnił grzech ciężki, to byś wiedział na pewno, a nie miał wątpliwości. Chodzi o to, by ludzie o owym delikatnym sumieniu nie popadali z byle powodu w czarna rozpacz.
Czy te dwie zasady są sprzeczne? W gruncie rzeczy nie. Niezbyt szczęśliwym byłoby tu rozróżnianie wątpliwości uzasadnionych i nieuzasadnionych. Ale powiedzmy tak: ta druga ma pomóc rozjaśnić wątpliwości osobom o delikatnym sumieniu. Gdy zło było na tyle poważne, że mimo jej zastosowania wątpliwości nie znikają, to powinni zastosować się do zasady pierwszej....
J.