Agnieszka 07.07.2008 17:55

Mam problem z modlitwą prośby. Przeczytałam na temat modlitwy wiele odpowiedzi, ale ja się modlę i nie neguję jej sensu, proszę też o małe rzeczy, tylko kiedy przychodzi prosić o coś poważniejszego to zawsze mam wątpliwości. Z jednej strony wiem że Bóg chce by Go prosić ale przecież jeśli czegoś nie spełnia to zawsze jest wiele powodów dla których tej prośby nie spełnił: nie mam wystarczającej pokory, albo wiary, albo jest to niezgodne z Jego wolą (choć proszę o rzeczy dobre). Mamy wierzyć, że jak się o coś modlimy to już to dostaliśmy, a przecież nie zawsze tak jest. Wolę nie przywiązywać się do czegoś, że już to mam, bo potem gorzko się rozczaruję. Tak właśnie było jakiś czas temu, załamałam się bo pomimo tego że proszę i ze swojej strony też robie co mogę to nie ma efektów. Ksiądz na spowiedzi mówi mi bym się modliła w takiej a takiej intencji a kiedy mówię że modlę się o to już od kilku lat, to wielkie zdziwienie. Ja naprawdę nie traktuję Boga jak maszynki na życzenia, zawsze opieram się o Jego wolę i przestałam prosić o konkretne rzeczy, proszę już raczej ogólnie, by przynajmniej mnie otoczył opieką. Wolę dziękować Mu niż Go prosić bo i tak nie wierzę, że to spełni ale to też chyba niedobrze, prawda?
Czasem myślę, że Bóg po prostu czeka na to aż człowiek się zniecierpliwi, przestanie prosić wtedy objawi swoją łaskę, jak ojciec który musi pokazać swoją wyższość nad gówniarzem.
Przepraszam za tę myśl ale niestety nie znam pojęcia „dobry ojciec”. Chciałabym Mu wierzyć i ufać ale to jest niemożliwe.

Odpowiedź:

Myślę, ze wyroki Boże są niezbadane. I dlatego o cokolwiek proszę, wolę dodać "ale bądź wola Twoja". Nie wiem dlaczego Bóg niektórych dobrych próśb nie spełnia. Widać wie lepiej. Oczywiście czasami próbuję "wymusić na Bogu" taką nie inna decyzję wiarą "spodziewającą się". Ale już dawno doszedłem do wniosku, że Bóg wie lepiej co robi... I gdyby chciał, to czy moja wiara będzie duża czy mała, chętnie by dał o co proszę...

Wierze, że Bóg nie jest jak rozkapryszony ojciec. Dlatego stosuję zasadę "natrętnej wdowy" mówiąc Mu, że moja sprawą jest prosić, a Jego wysłuchiwać wedle swojej woli. Też wolę prosić Boga ogólnie, żeby był ze mną, żeby mnie prowadził, żebym był mądrym i dobrym człowiekiem. Wysłucha jak chce. W konkretnych sprawach wiem, że mogę się mylić. Już tego doświadczyłem... I dlatego też chętniej dziękuję, chwalę Boga (jest za co) i przepraszam. A proszę bardziej opowiadając Bogu o swoich troskach... Bo choć doświadczyłem, że On naprawdę wszystko może, nie jestem pewien, czy powinienem Mu narzucać swoja wolę. A piszę jak robię, a nie jak trzeba robić dlatego, że nie wiem jak jest dobrze... Z dwojga złego - niewysłuchania modlitwy po mojej myśli i wystawiania Pana Boga na próbę - wolę to pierwsze...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg