marek 02.07.2008 13:50

Mam pytanie.

Myśląc o kradzieży można myśleć bardzo wąsko lub szeroko.


1.Dajmy przykład:

Przychodzi do sklepu kobieta, która zarabia niewiele. Chce ona kupić jakieś jedzenie.
I tak w danym sklepie zapłaci za produkty 100zł. Czy sprzedawczyni w tym mając świadomość, że w sklepie obok zapłaci za te same produkty 70zł, nie okrada tej kobiety?
Przecież, gdyby o tym powiedziała tj biednej kobiecie, ona zaoszczędziłaby 30 zł.

Takich przykładów można podawać wiele.

2.Ale ja opowiem o moim. Czy gdy ja kupuję od kogoś, kto nie jest świadomy wartości dango produktu, nie okradam go?
Przecież jak bym go uświadomił, on sprzedałby ją sobie drożej.

3. Wielu jest ludzi nieświadomych(którzy nie mają wiedzy o sprzedaży danego produkty, o realnej cenie), czy nie dawanie im takowych informacji jest grzechem?
4. Czy nie dawanie wskazówek które pomogłyby w lepszej sprzedaży jest grzechem?

Odpowiedź:

Nie znam się na cenach, ale różnica 30 zł przy kwocie 100 zł to chyba przesada. Przede wszystkim zaś ludzie biedni zazwyczaj wiedzą, gdzie jest taniej. Trudno im doradzać. Tym bardziej, że pewnie i sprzedawczyni nie bardzo się orientują w cenach w sklepie obok...

Jeśli chodzi o kupno rzeczy od kogoś, kto nie zna się na wartości tego, co posiada.... Wartość to zazwyczaj rzecz względna. Gdy więc różnica między wartością faktyczną a cena sprzedaży jest proporcjonalnie niewielka, nie ma problemu. Np. ktoś sprzedaje samochód za 15 tysięcy nie zdając sobie sprawy, że akurat jest ciut większy popyt i mógłby sprzedać za 16 tysięcy...

Gdyby jednak chodziło o wielką różnice, wtedy należałoby sprzedającego poinformować. Np. gdyby ktoś znalazł u kogoś na strychu jakiś cenny przedmiot i wykorzystując niewiedzę chciałby go kupić za bezcen, byłoby to nieuczciwe...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg