Agnieszka 24.05.2008 22:47

Witam!
Od pewnego czasu borykam się z pewnym problemem i postanowiłam poradzić się państwa. Mianowicie od jakiegoś czasu nie utrzymuję kontaktu z moją mamą, nie mieszkam razem ani nie kontaktuję się, mam 20 lat, powodem tej sytuacji są moje przeżycia z okresu mniej więcej od czasu skończenia gimnazjum, mama straciła pracę i przestała być moją mamą, raczej odreagowywała swój stres na mnie, nie tyle fizycznie co psychicznie mnie to dotykało. Było wiele takich sytuacji których teraz nie sposób mi wymieniać, ale np. mama jedengo dnia traktowała mnie jak córkę drugiego zupełnie o mnie zapominała, wypominała mi wszystkie moje potknięcia, wiem że było jej ciężko po stracie pracy i wiele razy próbowałam się zbliżyć do niej choć byłam "mała" na takie problemy.. Ona to odrzucała kategorycznie.. Swoją huśtawkę emocji odbijała na mnie, nie ufała mi w niczym a drugiego dnia np. kupowała lody (taki przykład) kiedyś za rozlanie herbaty nie odzywała się na mnie 2 miesiące, nigdy nie mogłam z nią porozmawiać, mama myślała tylko o pieniążkach zapomniała że czasem tak bardzo chciałam żeby mnie przytuliła, wszystko zeszło na inne tory, ale ja.. miałam możliwość wyjechać gdzieś otrzymać pomoc bez pieniędzy (w harcerstwie) i wszystko było dobrze jak w końcu i tego mi zabroniła, a mówię szczerze to była moja jedyna odskocznia. czuję szczerze że nie dałam jej do tego wszystkiego realnego powodu.. kiedy mówiłam jej że mam problem.. kiedyś powiedziała żebym się więc powiesiła.. dużo takich przykrych chwil.. gdy przyszła mnie odwiedzić koleżanka mówiła że mnie nie ma.. niczego nie wytykam naprawdę jedynie próbuję nakreślić sytuację,
doszło do tego że w końcu załamałam się i chciała ze sobą skończyć jednak otworzyłam oczy i powiedziałam że ja tak nie chcę no i stało się, kto wie może uratowałam swoje życie??
Nie chciałam stracić swojego życia i nie było moim celem młodzieżowe przebojowe życie, ale nie chciałam wieczorem płakać do poduszki i myśleć że może jestem takim potworem że nikt nie chce mnie kochać..
Przypuszczam że byłam niespodzianką moich rodziców mama wtedy przerwała szkołę i bez wykształcenia nie miała jak znaleźć później lepszej pracy..
Od kiedy "nie jesteśmy razem" ani razu nie powiedziała że mnie kocha a tylko stwierdziła że zostawiłam ją bez środków do życia (ponieważ pobierała na mnie alimenty)..
Do czego zmierzam, nie czuję smutku urazy żalu tylko czy ja mam prawo na codzień śmiać się jak inni, być aktywną, czy ktoś może mnie kochać, mam w sobie tak wiele teraz barier i uprzedzeń, boję się i moja psychika siadła.. całe to późniejsze życie było takim pod kloszem i teraz czuję się głupia i bezbronna w najprostszych sytacji, całe dnie samemu w domu przy biurku ucząc się-nie umiem wśród kilku osób zachowywać się śmiało otwarcie nieskrępowanie, nawet nie wiem co ja tak naprawdę lubię, jaką muzykę choćby, nie umiem się na nowo urodzić bo nie wiem czy mogę, ściera się we mnie tak wiele myśli i pytanie czy mam prawo do tego wszystkiego, czy ja mam prawo myśleć o sobie.. o mało nie zawaliłam liceum bo nie byłam w stanie się uczyć teraz mam w kieszeni maturę i indeks na politechnice, potrzeba mi jasności sytacji ponieważ żyję już dwa lata w takim struchleniu i nie umiem znaleźć drogi którą MOGĘ pewnie podążać,
bardzo państwa proszę o radę, podpowiedź, ocenę, cokolwiek..
Pozdrawiam ciepło!

Odpowiedź:

Cóż poradzić... Na pewno masz prawo do samodzielnego życia. Nie musisz być ciągle zależna od mamy. To wszystko co Ci zrobiła na pewno nie zachęca do kontaktów z nią. A jednak, wydaje się, że dobrze by było, gdybyś choć minimum takiego kontaktu zachowała. Choćby od czasu do czasu telefon, choćby kartka.... Nie musisz rezygnować ze swojej samodzielności. Masz prawo ułożyć sobie życie po swojemu. Ale tak zupełne matki nie zapominaj... Bo dobro też Ci dała. Staraj się o tym pamiętać...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg