Jacek 26 14.05.2008 10:19
Wiem, że Bóg powołuje mnie do małżeństwa z pewną dziewczyną (to przekonanie we mnie trwa już około 6 lat), wiem, że to co do niej czuję (nie chodzi mi o zakochanie) to prawdziwa miłość. Ale ja się temu opieram i to bardzo mocno. Szukam jakichś argumentów teologicznych za tym, że Bóg nie daje tej jednej jedynej kobiety na żonę, ale że jest ich wiele i , że spośrod nich (tych innych ) bedę mógł znaleźć też taką, która mnie pokocha i ja ją także, mimo odrzucenia tamtej pierwszej. Boję się, że Bóg mnie "przekona" do tego by jednak nie uciekać od tej pierwszej, ale ja tego nie chcę wiedząc jednocześnie, że mogłoby to być dobre. Wiem, ze jest to skomplikowne, ale proszę o pomoc. Pozdrawiam.