Paweł 02.05.2008 09:47

Mam pytanie odnośnie pornografii. Nie rozumiem, dlaczego pornografia uznawana jest przez kościół za zło? Co jest złego w tym, że obejrzę sobie jakąś stronę pornograficzną? Wiem, że kościół podaje argumenty, że "pornografia narusza godność tych, którzy w niej występują. Nie trafiają do mnie te argumenty, bo przecież te osoby, występujące w tych materiałach, dobrowolnie się na to zgodziły. A jeżeli one się na to zgodziły, to czy jest to coś złego? Co jest złego w osiągnięciu podniecenia? Przecież nie wyrządzamy nikomu tym krzywdy. Rozumiem sytuację w małżeństwie, ale czy osoba niezamężna robi coś złego oglądając pornografię. To dla mnie bardzo ważne. Proszę o obszerną odpowiedź.

Odpowiedź:

W punkcie Katechizmu, na który się powołujesz, podano główne powody sprzeciwu Kościoła wobec pornografii:

"Znieważa ona czystość, ponieważ stanowi wynaturzenie aktu małżeńskiego, wzajemnego intymnego daru małżonków. Narusza poważnie godność tych, którzy jej się oddają (aktorzy, sprzedawcy, publiczność), ponieważ jedni stają się dla drugich przedmiotem prymitywnej przyjemności i niedozwolonego zarobku. Przenosi ona ich wszystkich w świat iluzoryczny".

Podstawową sprawą, bez której nie zrozumiesz w pełni zła pornografii jest problem rozumienia, że seksualność człowieka ma służyć, a nie być kanałem brania. Ma służyć miłości i prokreacji, a nie być tylko źródłem czerpania przyjemności. Pytasz "co w tym złego". Można argumentować wielorako. Bardziej teologicznie - ciało jest świątynia Ducha Świętego, traktując je pożądliwie znieważasz je - albo bardziej praktycznie - człowiek musi się nauczyć panować nad popędem, a nie ciągle mu ulegać. Pewnie to bagatelizujesz. A szkoda. Podobnie robią bawiące się zapałkami dzieci... Gdy człowiek zauważa, jak bardzo stał sie niewolnikiem swojego nieuporządkowanego pożądania, jest już jak zwykle za późno... Nie mówiąc już o tym, ile krzywd rodzi się z tego, ze ktoś nie umiał zapanować nad swoim pożądaniem. Już w Wojnie Trojańskiej ten motyw występuje ;)

Dla poszerzenia wiedzy na temat wartości czystości przedmałżeńskiej możesz zajrzeć TUTAJ , ale tu chodzi bardziej o pornografię.

Rozwińmy myśli katechizmowe. Po pierwsze, pornografia jest uprzedmiotowieniem osoby. Zazwyczaj ludzie tego nie rozumieją, dopóki w roli aktorki porno nie wyobraża sobie swoich bliskich - matki, siostry, córki. Wtedy okazuje się, że syn, brat, ojciec nie chce, by ktoś tak patrzył na kochaną przez nich kobietę. To dość znamienne. Zadaje kłam deklaracjom "co w tym złego"....

Po drugie.. Pornografia przenosi w świat iluzoryczny. Przez to rodzi wygórowane oczekiwania wobec seksu. Mówiąc najprościej... Z wielu zdjęć modeli wybiera się zazwyczaj takie, na których dobrze wypadła. Nawet jeśli ma celulitus, fałdki tłuszczu na brzuchu czy za krótkie nogi można ją sfotografować tak, by owe mankamenty nie rzucały się w oczy. Potem mąż, widząc swoja zonę z podkrążonymi oczami, zmęczoną, niewyspaną albo trochę za grubą po porodzie zaczyna sie zastanawiać, czemu miał pecha i trafił na tak brzydką kobietę... To tylko przykład. Mitów na temat seksu pornografia dostarcza znacznie więcej. Jak każda dobra bajka...

Jeszcze jedno. Piszesz o zgodzie na pozowaniu do rozebranych zdjęć. To nie jest takie proste. Wiele kobiet jest do tego procederu przymuszanych. Podobnie jak do prostytucji. Potem już trudno im się wycofać. Oczywiście metody nacisku bywają różne. Odpowiadający znał kiedyś pewną nastoletnią modelkę, której w dzień ukończenia 18 roku życia zaproponowano takie zdjęcia. Propozycja była nie odrzucenia: albo rozebranie się albo koniec kariery. Tak to z ta dobrowolnością bywa...

Zobacz jeszcze TUTAJ czy TUTAJ

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg