kajak 30.03.2008 19:12
Witam !
Mam pytanie następujące: czy samoleczenie się przy wykorzystaniu "nadświadomości" oraz "wyższego ja" (Evelyn Monahan) stoi w sprzeczności z zasadami wiary katolickiej. Oba terminy funkcjonują w psychologii (przynajmniej zachodniej) i stanowią jakiś składnik - ogólnie mówiąc - psychiki człowieka. Skoro ja fizyczne i "duchowe" pochodzi od Boga, czy można zakładać że również przytoczone zjawiska jako integralna część psychiki człowieka nie mają podejrzanego pochodzenia.
Jestem chory na nowotwór, swoje zdrowie, przyszłość i cały swój los zawierzyłem Bożemu Miłosierdziu. Mimo tego, jako niepoprawny grzesznik szukam wszelkich innych możliwości ratunku.
Kilka razy zastosowałem tę technikę samoleczenia ze skutkami niemożliwymi do jednoznacznego określenia.
Miałem po tym jednak wyrzuty sumienia. Przy ostatniej spowiedzi wyznałem tą sprawę spowiednikowi jednak w nauce, której mi udzielił nie odniósł się do tej sprawy. Proszę o opinię czy popełnia się błąd uciekając się do tego rodzju technik samoleczenia.
Pozdrawiam.