Rozżalona 28.03.2024 21:17
Ta sprawa nie daje mi spokoju. Konkretnie to chodzi o moją ciocię żyjącą w związku niesakramentalnym. Z rozwiedzionym mężczyzną, co jest jeszcze smutniejsze. Sama też ze swoim mężem się rozstała przed kilka laty. (jej ślub z nim był kościelny). Więc siłą rzeczy nie mogą zawrzeć drugiego. Ten pan ma swoje dzieci z poprzedniego małżeństwa i jedno z ciocią (urodziło się półtora roku temu). Większość mojej rodziny, (o ile nie wszyscy poza mną) się cieszyło z takiego stanu rzeczy. Pewnie tylko jednej mnie nie podoba się to ze względu na wiarę. Nigdy tego nie chwaliłam, patrzyłam z niesmakiem na ich wspólne fotografie (nie jako ludzi, osoby, tylko na czyn, jakim jest cudzołożny związek i niewytrwanie w przysiędze ślubu).
1. Najbardziej męczy mnie to. W te lato nocowałam w ich domu z moją rodziną, pewnie tym sprawiałam wrażenie, jakbym popierała ich powtórny związek po rozwodzie. Jeśli tak, to nie sądziłam, że samym nocowaniem mogę coś takiego zrobić. Z drugiej strony na tym portalu było napisane, że odwiedzanie swojej rodziny, nawet jeśli jest w nowym związku po ślubie to nie grzech w odczuciu Odpowiadającego, bo dbanie o więzy rodzinne jest ważne. Jest to dość bliska rodzina (ta ciocia to siostra mojego taty). Oczywiście unikałam wszelkiej wylewności przy uczuciach. Czy mogę to też potraktować jako upomnienie bliźniego?
Jak się ustosunkować do tego nocowania - to dla mnie najważniejsze. Z jednej strony dorosła jestem od trzech lat i nie muszę wszędzie z rodzicami się ruszać, ale z drugiej co zrobić jeśli się cieszyłam z wyjazdu i nie chcę z każdego rezygnować ilekroć będziemy tamto miasto zwiedzać? Istnieje też wyjście, byśmy wybrali nocowanie w hotelu. Dochodzi kwestia pieniędzy, ale znowu. Może lepiej zapłacić trochę więcej niż przyczyniać się do grzechu cudzego? Sama nie wiem. Bym musiała jeszcze rodziców przekonać. Dodam, że pochodzę z niewierzącej rodziny, oni mogą nie zrozumieć moich zapatrywań. Co prawda, akceptują to, że ja wierząca jestem, ale zapewne bym usłyszała, że przesadzam.
2. Kiedy dziecko przyszło na świat i dostawałam wiadomości w smsach co robi, jak mija jego dzień i zdjęcia z nim, to czasami stawiałam kciuk w górę. Czy tym mogłam sprawiać wrażenie jakbym akceptowała dzieci z nieślubnego łoża? I też mówiłam, że to dziecko jest słodkie. Czy to też złe?
Ja miałam na myśli cieszenie się , że nowe życie powstało, a nie że z grzechu się cieszę.
3. Prawdopodobnie w lato ciocia i ten mój "przyszywany" wujek będą przychodzić do nas do domu na nocowanie. A Odpowiadający i Kościół proponują, by zadbać w takich sytuacjach , jeśli gościmy parę bez ślubu ( powtarzam się znowu, po rozwodzie w dodatku), to należy zrobić wszystko, by mieli oddzielny pokój, łóżko. Jak w tym przypadku mogę upomnieć i pokazać brak akceptacji? Bo się boję mówić o tym i o grzechu, a myślę, że ani rodzice ani ciocia nie posłuchają.
4. Przepraszam, że o jedno pytanie za dużo. Ale czy muszę spowiadać się z radości z tamtego powyższego wyjazdu?
4. Przepraszam, że tak dużo pytań, ale to mnie męczy. Czy z radości z tamtego wyjazdu muszę się spowiadać?
że przesadzam.
Najważniejsze: popierasz ten powtórny związek czy tylko boisz się, że tak Bóg pomyśli? Nie ma grzechu w utrzymywaniu dobrych relacji z rodziną. Nie chodzi przecież o rozbójników czy morderców... Upominając ich i tak nic nie osiągniesz.
1. Nie potraktowałbym nocowania u ciotki żyjącej w powtórnym związku jako grzechu popierania tego, co zrobiła. Zwłaszcza że decyzja w tej sprawie niekoniecznie zależy od Ciebie. To, że cieszyłaś się na spotkanie z nią też bym za grzech nie uznał. Umiej jednak zawsze rozróżnić między sympatią do grzesznika a sympatią do jego grzechu...
2. Jak napisałeś, nie ma grzechu w cieszeniu się z nowego życia.
3. To ich wybór, nie Twój. Nie masz nań wpływu.
4. Nie, to nie grzech....
J.