arm 22.02.2008 20:09

Szczęść Boże
Od dłuższego czasu szukam odpowiedzi na dręczące mnie watpliwości, mam nadzieję, że tutaj ja znajdę.
Jestem mężatką od 1995r i wraz z mężam mamy dwoje dzieci. W grudni 2002 roku dowiedziałam się, że mój mąż dopuścił się zdrady z naszą dobra znajomą i z tego "związku" zrodziło się także dwoje dzieci. I wtedy zaczęło się moje piekło... Komorniki wszegdł na męża pensję moja nie starczała na opłacenie biezacych opłat za mieszkanie i raty kredytu mieszkaniowego nie mówiąc o życiu. Radca prawny poradził mi dla zabezpieczenia środków finansowych na życie i utrzymanie dzieci wystąpić do sądu przeciwko mężowi o alimenty. Miałam bardzo duże opory moralne żeby to zrobić, ale w końcu to zrobiła. Sąd przyznał alimenty na moje dzieci - dzięki temu mamy zabezpieczenie finansowe na życie. Myślałam że to koniec naszych kłopotów, ale "pani mojego męża" nie otrzymując pełnych alimentów zaczęła domagać się pieniędzy najpierw od rodziny męża (teściowej, jego brata) a w końcu ode mnie, uważając że skoro nie może mieć mojego męża to ma prawo do moich pieniędzy i mojego mieszkania, a ja z dziećmi mam się z niego wyprowadzić. W tej sytuacji chcąc zabezpieczyć moje dzieci przed ta kobietą radca poradził mi rozwód. Byłam w takiej sytuacji, że nie widziałam innego wyjścia i sama złożyłam pozew.W 2004 roku sąd sprawę rozpatrzył i orzekł rozwód. Pomimo tego, wybaczyłam mężowi i nadal mieszkay razem z naszymi dziećmi tworząc szczęśliwą rodzinę. tamta kobieta ze swoimi dziećmi mieszka u swoich rodziców. Mąż płaci alimenty na tamte i na moje dzieci.
Jednak mnie dręczą wątpliwości, czy ja nie popełniam grzechu mieszkając z mężem? Zabieram bowiem ojca tamtym dzieciom, jednocześnie pozwalając mu na odejście skrzywdzilabym swoje dzieci. Jak zgodnie z naszą wiara powinnam postąpić? Czy dobrze robię prowadząc z mężem normalne życie małżeńskie i rodzinne? Tłumacząc sobie, że w świetle zawartego ślubu kościelnego nadal pozostajemy małżeństwem.
Z góry dziękuję za poświęcony mi czas i będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.
Pozdrawiam ARM

Odpowiedź:

Na pewno nie popełnia Pani żadnego grzechu mieszkając z mężem. Oboje ślubowaliście sobie miłość, wierność, uczciwość małżeńską i że się nie opuścicie aż do śmierci. Jeśli względy prawne sprawiły, że zdecydowała sie Pani na rozwód (i tak nie uznawany w świetle prawa Bożego), to trudno mieć o to do Pani pretensje. Przed Bogiem jesteście małżeństwem.

Czy powinna mieć Pani wyrzuty sumienie, że zabrała innym dzieciom ojca? Nie. Jak już napisano, on jest Pani mężem. Ich matka wiedziała, ze decyduje się na romans żonatym mężczyzną. Jeśli ktoś tu może czuć się winny, to Pani mąż. Tyle że tak czy owak powinien zostać z Panią...

J.

więcej »