Krzysiek 30.01.2008 11:19
Witam bardzo gorąco !!!
Szczęść Boże !!!
Poszukuje od bardzo długiego czasu pomocy duchowej ponieważ czuje się bardzo zagubiony w moim życiu , a szczególnie w wierze, i nie potrafię się z tego wygrzebać ani znaleźć lekarstwo na moje problemy które się coraz bardziej pogłębiają. Bardzo licze na księdza pomoc. Ale zacznę od początku. Mam na imię Krzysiek i mam 27 lat. Nie od zawsze byłem związany z Kościołem tak blisko jak jestem teraz. Do 18 roku życia Kościół praktycznie dla mnie nie istniał, ale nastał taki dzień kiedy wszystko się zmieniło, a było w momencie gdy zostałem zaproszony na spotkanie KSM-u. Trafiłem do KSM-u i Młodzieżówki poprzez moich przyjaciół. Od tego momentu pomału zacząłem częściej chodzić do kościoła i na spotkania , do tego doszły różne czuwania pielgrzymka i oczywiście poznawanie powołania które pod koniec szkoły średniej zaowocowało wstąpieniem do zakonu Braci Mniejszych Kapucynów I do tego momentu moja wiara kwitła, moje życie było cudowne a dusza pełna radości. Po tym czasie wszystko zaczęło się walić -, dosłownie i w przenośni.. Moja wiara popadała w ciemności, nie potrafiłem się modlić i nie potrafiłem znajdować Boga nawet w najmniejszych rzeczach jakie mnie otaczały – po prostu czarna dziura. Myślałem że to jakaś próba albo po prostu czasowe zniewolenie , ale niestety trwało to bez końca, aż poddałem się temu odchodząc po roku. Ale to niczego nie zmieniło lecz było coraz gorzej aż teraz chyba sięgnęło to totalnego dna :(((
Nie potrafię odnaleźć Boga w swoim życiu – czuje się często odrzucony, potępiony niechciany. Chociaż zdarzyło się czasem że np. idąc koło kościoła poczułem potrzebe Boga w sercu ale to tylko chwilowo. Na msze świętą chodzę już nie dla Boga ale dlatego że to obowiązek, po drugie jak pójdę do spowiedzi żeby mieć mniej grzechów a po trzecie żeby moja żona i rodzina nie domyślili się za dużo , chociaż muszę się przyznać że wywinę się jakimś kłamstewkiem i nie musze iść do kościoła. No a co do spowiedzi to cudze co dwa tygodnie i dlaczego ? Nie wiem ? Od kilku miesięcy nie odmówiłem pokuty ze spowiedzi , a zawsze przed i po czuje się tak samo chociaż po jest może gorzej , bo zadaje sobie pytanie czy warto było, i tak zaraz zgrzeszę itd.. Tu chyba pozostało przyzwyczajenie z zakony gdzie była obowiązkowa co dwa tygodnie spowiedź. A z modlitwa to już totalna porażka … nie pamiętam kiedy tak naprawdę usiadłem czy ukląkłem w kościele i pomodliłem się tak z głębi duszy. Gdy mam się pomodlić to czuje się jakbym miał zjeść coś niedobrego . po prostu mnie odrzuca na całego … a gdy jestem w kościele chce się pomodlić to czuje się niechciany i że moja modlitwa jest niechciana przez Boga i w najlepszym przypadku mogło by jej nie być .
Czasami zastanawiam się czy warto jeszcze walczyć , bo co chce się podnieść to szybciej upadam.
Bardzo potrzebuje pomocy , bo jeżeli tak dalej będzie żle to nie wiem co będzie … Powiem tylko jeszcze do tego co napisałem że od dwóch lat nie odczuwam żadnych świąt ani Bożego Narodzenia ani Wielkanocnych i co mogę więcej powiedzieć … więcej jest zapisane w mojej duszy.
Chciałbym żeby było w moim życiu tak jak dawniej ale brak już sił … Proszę jeszcze raz o pomoc i wsparcie , o nakierowanie mnie i pokazanie drogi.
Z góry bardzo dziękuje