Monia84 19.12.2007 22:55

Witam serdecznie. Sytuacja, jaką opisuję, miała miejsce kilka dni temu. Zmobilizowana zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia, ale i silną wewnętrzną potrzebą, postanowiłam przystąpić do sakramentu spowiedzi. W trakcie wyznawania grzechów zorientowałam się, że spowiednik ma spore problemy ze słuchem. Już wcześniej, czekając w kolejce przy konfesjonale, zwróciłam uwagę na to, że dwie poprzednie osoby spowiadały się właściwie na głos - zdziwiło mnie to, ale nie na tyle, aby zmienić kolejkę. Spowiednik, jak się okazało, starszy ksiądz, był przygłuchy i w związku z tym domagał się kilkukrotnego, coraz to głośniejszego powtarzania wypowiadanych przeze mnie słów. Nie muszę chyba wyjaśniać że było to szczególnie krępujące. Miałam wrażenie, że słyszą mnie wszyscy obecni w kościele. Przygotowując się do spowiedzi miałam pewną wątpliwość, o którą chciałam księdza zapytać (czy to grzech czy nie), ale wycofałam się z tego zamiaru po 40 minutach tej "uciążliwej" wymiany zdań. Był to impuls, przeszło mi po prostu przez myśl, że ksiądz i tak nie zrozumie o co mi chodzi (miałam podstawy, aby tak sądzić). Teraz mam z tego powodu wyrzuty sumienia, że nie wyspowiadałam się z czegoś, z czegoś być może powinnam. Czuję dyskomfort i nie wiem, czy w związku z tym mogę przystępować do Komunii Św. Proszę o odpowiedź, za którą z góry dziękuję.

Odpowiedź:

Najlepiej takie sprawy powierzać spowiednikowi. Odpowiadający w serwisie internetowym nie może decydować, zwłaszcza nie znając sprawy, czy było to zatajenie grzechu czy nie. Jeśli powiesz spowiednikowi jak było, dlaczego nie zdecydowałaś się zapytać, pewnie nie będzie robił trudności. Bo patrząc na Twoją sytuację widać, że z Twojej strony była dobra wola....

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg