sara
05.11.2007 18:52
Znalazłam w tym dziale wypowiedzi na temat bioenergoterapeutów, hpmeopatii... A jaki jest stosunek Kościoła do np. aromaterapii? Czy wogóle są jakieś "terapie" które są zakazane bądź niebezpieczne? I czy np. jeśli ktoś mówi że źle sypia bo łóżko stoi na żyle wodnej lub w jakimś miejscu wiele osób mdleje i to też wina żył wodnych to czy w ogóle można w to wierzyć...?
Odpowiedź:
Kościół nie wypowiada się oficjalnie na takie tematy. Są przykazanie - między innymi pierwsze (Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną) i ocena takich czy innych zjawisk należy już raczej do sumienia człowieka, który się na daną terapie decyduje. Jeśli widać, że jest uwikłana w jakiś inny system religijny (a bywa w różne religie wschodu) to katolik nie powinien się na nią decydować. Podobnie, jeśli widać, że chodzi o praktyki magiczne. Jednak paniczny strach, jaki czasem się obserwuje u niektórych przed wszystkim, co nie jest konwencjonalną medycyną, jest chyba przesadny.
Odpowiadający zamieścił tu raport o homeopatii. Racja. Jego zdanie jest jednak takie, że w przypadku kupowania takich leków w aptece na pewno nie mamy do czynienia z magią. Co najwyżej z oszustwem. Bo w świetle dostępnych badań homeopatia nie ma prawa pomóc. Zjawisko "pamięci wody" (która niby zapamiętuje kształt rozpuszczonej w niej niegdyś substancji) nie zostało potwierdzone przez naukę. Jeśli pomaga, to jej skuteczność ma raczej podłoże psychologiczne. Podobnie jak niektórym pomaga placebo. Jednak odsądzanie od czci i wiary tych, którzy takie środki zażywają czy lekarzy, które je przepisują, jest chyba nadużyciem. Kiedy lekarz widzi, że choremu nic nie dolega, a tylko wymyśla sobie choroby, nic dziwnego, ze nie chce zapisywać prawdziwych lekarstw.
Czy istnieje związek między homeopatią a opętaniem? Egzorcyści twierdzą, że może tak być. Ale przecież doskonale wiemy, ze istnieje taki typ ludzi, który ima się różnych "niekonwencjonalnych" metod. Homeopatia to tylko jeden z nich. Pomysł, że opętanie może być spowodowane zażyciem kupionej w aptece pigułki jest... No proszę ocenić samodzielnie....
Jest w doszukiwaniu się wszędzie działania diabła coś bardzo niebezpiecznego. Otóż wydaje nam się, ze ciągle musimy z nim walczyć. Na tym ich życie się koncentruje. Niektórych popycha to nawet do rozmawiania z diabłem. Tymczasem człowiek powinien koncentrować sie na tym co dobre, zwłaszcza na Największym Dobru, jakim jest Bóg. Jemu trzeba powierzać samego siebie prosząc o ustrzeżenie przez złem i Złym. Przecież my, słabi ludzie nie damy rady diabła przechytrzyć. A wdawanie się w nim w dyskusję z góry skazuje na porażkę.
Chrześcijanie zapatrzeni w diabła (bo tak to czasem może wyglądać) zapominają o jeszcze jednym: że sami też podejmują takie czy inne wybory. Często - jak mówił pewien egzorcysta - nie trzeba modlitwy o uwolnienie, ale rzetelnej pracy nad sobą. Prawda, wszelkie zło ma u swoich źródeł diabła. Tylko czasem wystarczyłoby poszukać winy w sobie samym, a nie przypisywać ją jakiemuś nadzwyczajnemu działaniu demonów. Owszem, Zły nas kusi. "Krąży jako lew ryczący patrząc, kogo by pożreć". Ale pożera chyba dość często tych, którzy zamiast trzymać sie Bożego płaszcza zarozumiale szukają konfrontacji z diabłem; zamiast pracować nad sobą, wybierać dobro, przypisują swoje pokrętne myślenie złym mocom...
J.